Nie było sensu się z nią kłócić. Mógł przyznać jej rację, że nie było tu dla niego miejsca, ale co do innych spraw trzeba było mieć choć trochę trochę wiary w ludi. Jednakże mówienie tego byłoby gorsze niż bezcelowe. Powiedział przez zaciśnięte zęby:
-Czego chcesz?
Pasima ostro nabrała powietrza:
-Chcę byś porozmawiał z Gileadem.
Ilias popatrzył w przestrzeń drapiąc się po brodzie... oczywiście że chciała.
-Sama możesz z nim porozmawiać.
-Mnie nie posłucha – pochyliła się w jego stronę i ściszyła głos, choć na korytarzu i tak nie było nikogo, kto mógł zrozumieć Syrnajski. - Wiesz co się stanie jeżeli wróci do Cineth.
-Co może się stać – sprostował Ilias, wbrew własnej woli.
-Nie chcę, by coś mu się przydarzyło.
Odchrząknął i spojrzał na nią sceptycznym wzrokiem. Zmarszczyła się urazą:
-Jest moim bratem poprzez małżeństwo. Jeżeli nie wierzysz, że obchodzi mnie jego los, to chociaż uwierz w to, że nie chcę by hańba padła na nasza rodzinę.
Ilias spojrzał jej w oczy. Być może mówiła prawdę - Honor rodziny dla Pasimy był zawsze najważniejszy. Niechętnie zapytał:
-Co mam mu przekazać?
Wzięła głęboki oddech:
-Powinien tutaj zostać. Nie wracać do domu.
Ilias patrzył się na nią marszcząc czoło. Jakiś czas temu, sam powiedział to Gileadowi, jednak obydwaj wiedzieli, że tak naprawdę nie było to możliwe. Mimo wszystko, nie mógł pozbyć się tej myśli. Wiedza o tym, że Pasima jest tej samej opinii, drażniła go.
-Nie może tego zrobić.
Potrząsnęła głową, jakby zaprotestował nie zrozumiawszy o co jej chodzi.
-Będzie bezpieczny, Bezpieczny przynajmniej przed gniewem boga – dodała, prawdopodobnie przypominając sobie, że żadne z nich nie było bezpieczne, teraz kiedy Gardier mogli podróżować między światami kiedy tylko zapragnęli.
-Musi się dowiedzieć co się wydarzy – odpowiedział jej zirytowany. Z pewnością, cokolwiek myślał o Gileadzie, ona nie mogła tego zrozumieć.