piątek, 30 września 2011

Strona 15

Nie było sensu się z nią kłócić. Mógł przyznać jej rację, że nie było tu dla niego miejsca, ale co do innych spraw trzeba było mieć choć trochę trochę wiary w ludi. Jednakże mówienie tego byłoby gorsze niż bezcelowe. Powiedział przez zaciśnięte zęby:
-Czego chcesz?
Pasima ostro nabrała powietrza:
-Chcę byś porozmawiał z Gileadem.
Ilias popatrzył w przestrzeń drapiąc się po brodzie... oczywiście że chciała.
-Sama możesz z nim porozmawiać.
-Mnie nie posłucha – pochyliła się w jego stronę i ściszyła głos, choć na korytarzu i tak nie było nikogo, kto mógł zrozumieć Syrnajski. - Wiesz co się stanie jeżeli wróci do Cineth.
-Co może się stać – sprostował Ilias, wbrew własnej woli.
-Nie chcę, by coś mu się przydarzyło.
Odchrząknął i spojrzał na nią sceptycznym wzrokiem. Zmarszczyła się urazą:
-Jest moim bratem poprzez małżeństwo. Jeżeli nie wierzysz, że obchodzi mnie jego los, to chociaż uwierz w to, że nie chcę by hańba padła na nasza rodzinę.
Ilias spojrzał jej w oczy. Być może mówiła prawdę - Honor rodziny dla Pasimy był zawsze najważniejszy. Niechętnie zapytał:
-Co mam mu przekazać?
Wzięła głęboki oddech:
-Powinien tutaj zostać. Nie wracać do domu.
Ilias patrzył się na nią marszcząc czoło. Jakiś czas temu, sam powiedział to Gileadowi, jednak obydwaj wiedzieli, że tak naprawdę nie było to możliwe. Mimo wszystko, nie mógł pozbyć się tej myśli. Wiedza o tym, że Pasima jest tej samej opinii, drażniła go.
-Nie może tego zrobić.
Potrząsnęła głową, jakby zaprotestował nie zrozumiawszy o co jej chodzi.
-Będzie bezpieczny, Bezpieczny przynajmniej przed gniewem boga – dodała, prawdopodobnie przypominając sobie, że żadne z nich nie było bezpieczne, teraz kiedy Gardier mogli podróżować między światami kiedy tylko zapragnęli.
-Musi się dowiedzieć co się wydarzy – odpowiedział jej zirytowany. Z pewnością, cokolwiek myślał o Gileadzie, ona nie mogła tego zrozumieć.

wtorek, 27 września 2011

strona 14

Illias patrzył jak odchodzą. Korytarz był zimny, ale nie chciał wracać do ich pokoju w budynku po przeciwnej stronie ulicy. Tam także było zimno. Nie przywykł do sytuacji w których nie było nic do zrobienia. Nawet kiedy on i Gilead byli w Andrien w domu, zawsze znalazło się coś co musiało być zrobione, choćby łudź rybacka z przeciekającym kadłubem wymagającym naprawy. Tutaj też było dużo rzeczy do zrobienia, kłopot leżał w tym, iż żadna z nich nie mogła być zrobiona przez niego. Czuł się niepotrzebny.
Zobaczył Pasime idąca korytarzem i poczuł się jeszcze gorzej. Była wysoką przedstawicielką Syprian rasy nadmorskiej, ubrana w ciemno barwioną stule upiętą na ramieniu, w większości zakrywającą kolor jej Sypriańskiego odzienia. Jej ciemne włosy były spięte z tyłu tak by miała odsłoniętą twarz, której rysy nie dorównywały piękności tym posiadanym przez jej siostrę Viosoleli, mimo tego mężczyźni obracali się by się jej przyjrzeć.
Ilias wiedział, że przepłynie wobec niego nie obdarzywszy go nawet spojrzeniem, więc zajęło mu chwile, by zorientować się iż patrzy właśnie na jej czerwone buty z tłoczonej skóry . Spojrzał do góry, zaskoczony i nie ufny. Z jej zmęczonej twarzy można było odczytać iż od wielu dni żyje w ciągłym napięciu. Siadła na ławce, nieopodal, tak że prawie się dotykali. Zaskoczony Illias odsunął się, w sposób jednoznacznie sugerujący, że jej obecność nie jest mile widzianą.
Przyglądała mu się krytycyzm wzrokiem, tak długo, aż zrobiło mu się zimno na karku, jednakże nie miał zamiaru przerwać ciszy, więc on także wpatrywał się w nią równie uporczywym spojrzeniem. Wtedy powiedziała tonem niezobowiązującej konwersacyj:
-naprawdę sądzisz że ta cudzoziemka naprawdę cię chce?
Dołożyła do pieca. Powiedział sucho.
-To czy jest się przeklętym, czy nie, nie ma wpływu na to co ma się między nogami.
Srebrne piętno na jego policzku, które otrzymywał każdy Syprianin jeżeli nieszczęśliwie udało mu się przetrwać trafienie klątwa czarnoksiężnika, sprawiało że był traktowany jak wyrzutek w Syrnai. Jego status urósł odrobinę gdy poślubiła go Tremaine, jednakże nie w oczach ludzi takich jak Pasima.
Potrząsnęła głową, jakby nie dotarło do niej to co powiedział powiedział:
-Nie jesteś taki jak ich mężczyźni, nawet nie wiesz jak żyć w takim mieście jak to. Jedynym powodem dla którego cię poślubiła, było pozyskanie pomocy Gileada. Jednakże jeżeli on odmówi pomocy jej ludowi, powinieneś zastanowić się jak długo znajdzie się tu dla ciebie miejsce.

sobota, 24 września 2011

strona 13

Tremaine siadła na ławce obok Iliasa, mówiąc:
-Nie śmiej się z kapelusza.
Nie udało się jej wywołać uśmiechu na jego twarzy, jednakże Ilias przechylił się do niej na tyle blisko, by oprzeć swe ramię na jej ramieniu – Syprianski gest, który mógł być odczytany jako powitanie, oferowanie lub proszenie o pomoc.
-jak poszło? - zapytał.
-Zleży po czyjej jesteś stronie.
-Aż tak źle? - zapytał.
-tak – zawahała się -Muszę ci powiedzieć...
-Ixion znalazł sobie prawodawcę, który myśli, że może go wykorzystać przeciwko Gardier – Ilias przerwa jej smutno.
-Tak.. właśnie tak się stało.
Ilias wyglądał tylko na zmęczonego i zrezygnowanego.
-Spodziewaliśmy się tego. Manipuluje ludźmi. Nawet bez użycia klątw, jest w tym niezły.
Tremaine zaczerpnęła powietrza, szukając jakichś słów otuchy, ale nie znalazła żadnych. Gilead Naczynie Boga z Cineth i jedyna osoba, której udało się skomunikować z przejętym kryształem Gardier, odmówił współpracy, dopóki Ixion nie zostanie stracony. Nawet nie chciała myśleć jaki to mogło mieć wpływ na nowy i delikatny jeszcze sojusz Riensko-Sypriański. Biorąc pod uwagę jak bardzo Syprianie nienawidzili i obawiali się magii oraz czarnoksiężników, cudem było, że do tej pory układała się im współpraca.
Dwie kobiety ubrane według Kapidarskiej mody, przechodząc korytarzem przyglądały się im dezaprobującym wzrokiem. Kabidarczycy bywali niesamowicie prowincjonalni, nawet w swym największym mieście, wielu z nich uważało Syprian za podejrzanych. Tremaine odwzajemniła ich spojrzenie, rozszerzając nieco oczy, jej wysiłek został wynagrodzony, gdy kobiety pospiesznie odwróciły wzrok. Kiedy wróciła spojrzeniem na Iliasa, zauważyła że ten przyglądającego się jej z rozbawieniem:
-Jak to zrobiłaś?
-Słucham? Och – potrząsnęła delikatnie głową. Coś czego nauczysz się w ośrodku dla obłąkanych. -To talent.
Gerard zatrzymał się przed nimi zabiegany i zaabsorbowany.
-Witaj Iliasie. Tremaine, znów zaczynamy.
-O raju –wstając, powiedziała z udawaną radością w głosie.

środa, 21 września 2011

strona 12

Syprianie nienawidzili Kapidary. Kapistown, było ściśnięte na małym półwyspie, którego większą część stanowił port, dlatego też przestrzeń była bardzo cenna. Ściśnięte budynki z brązowej cegły lub skorodowanego kamienia - biurowce i mieszkania wysokimi na kilka pieter, skutecznie blokowały wąskim ulicom dostęp do zimowego światła słonecznego. Inaczej niż w Vienne, nie było tu miejsca na rozprężenie, nie planowano poszerzenia głównych ulic ani bulwarów. Ulice były zatłoczone powozami oraz samochodami, pełne odgłosu silników i klaksonów.
Ravenna nie była najbardziej aromatycznym z transportów, ale zimny, czysty wiatr Syprianskiego świata usuwał smród statku przez większa część podróży. Nawet dla Tremaine, przywykłej do miast i samochodów, smród i dym były uciążliwe, a dla Syprian wręcz chorobliwe. Chłód i wilgoć w niczym nie pomagały. Gyan, najstarszy z Syprian, który towarzyszył im z Cineth, nie mógł tu wytrzymać i wrócił na Ravenne, gdzie powietrze było świeższe i gdzie działał wydajny system grzewczy. Danias – najmłodszy z Syprian, został odesłany z Gyanem, częściowo dlatego, by wydostać go z miasta, a częściowo, dlatego że Syprianie nie mogli chodzić nigdzie bez ochrony. Pasima i reszta z jej kontyngentu – Kletia, Ciramus i Sanior – otrzymali oddzielne kwatery w Porcie Authority, co utrzymywało kłótnie rodzinne na niskim poziomie.
Ravenna zakotwiczona była niedaleko ujścia portu, ponieważ nie było dla niej miejsca w Kapidarskich głębokich dokach, zatłoczonych już przez ich własne duże statki, które nie mogły opuścić portu z powodu ataków Gardier na szlaki handlowe.
Inny z Rieńskich liniowców, należąca do Vernaire Solar – Królowa Falaise, również była tam zadokowana - uwięziona w Kapistown od wybuchu wojny. Teraz jej ładunek składał się z zaopatrzenia i broni dla walczących w Parsycji żołnierzy, a jedna z jej wielkich sal balowych została wzbogacona o magiczny krąg pozwalający przenosić się między światami.  

poniedziałek, 19 września 2011

Strona 11

Przejrzała fotografie, znalazła jedno z raczej sztywno pozującymi oficerami w sterowni i inne z Gerardem i Nilsem. Ciemna głowa Gerarda pochylona opodal jasno blond głowy Nilsa, ich plecy na w pól zgięte w kierunku aparatu, wyglądali jak konspiratory. Więc tak zostaną zapamiętani przez potomnych ostatni z wielkich czarnoksiężników Ile-Rien – pomyślała sucho – jeżeli będzie jakaś potomność. Następne zdjęcie przedstawiało Aritesa, siedzącego po turecku na podłodze sali, której nie rozpoznawała, miał rozłożone na kolanach papirusowe kartki, a w ręku drewniane pióro, patrzył szczerze na kogoś stojącego nad nim. Jego warkocz był rozpuszczony i włosy wpadały mu do oczu, sprawiając, że wyglądał na młodszego niż jest. Był.
Giaren musiał odczytać jej wyraz twarzy. Powiedział cicho:
-to ten zabity młody człowiek?
Tremaine wypościła powierzę, ignorując ucisk w klatce piersiowej.
-tak, jeden z nich.
Giaren odchrząknął i jeszcze raz przejrzał teczkę, zmieniając temat:
-Wydawało mi się, ze miałem gdzieś zdjęcie pani ojca, ale się nie wywołało.
Tremaine przytaknęła z żalem:
-To wina azotanu srebra zawartego w kliszy. Nie pokazuje się na niej.
Giaren spojrzał się na nią dziwnym wzrokiem.
-To żart – dodała poniewczasie.
-Och – Mężczyzna odetchnął z ulgą.

Ilias czekał na Tremaine siedząc na drewnianej ławce w chłodnym holu. Ubrany był w ciemno niebieskie oficerskie palto, które w większości zakrywało jego Sypriańskie ubranie – koszule bez rękawów, ciemne spodnie i buty z farbowanej, tłoczonej skóry. Miał również u szyi pierścień z białego złota zawieszony na rzemyku– prezent ślubny od Tremaine. Opaski z brązu i skóry schowane były poprzez palto, a kolczyki z brązu w kształcie dysków ginęły w jego włosach.
Widząc go w jaśniejszym świetle, jakie zapewniały elektryczne lampy holu, Tremaine poczuła się lekko wstrząśnięta. Był blady i miał cienie pod oczami, wyglądał na chorego. A właściwie, wyglądał jak ktoś przywykły do życia na świeżym powietrzu, do ciężkiej fizycznej pracy, który teraz nie miał nic do roboty, który był uwięziony w mieście, w którym nie mógł spać przez hałas, w którym nie widział słońca przez wiele dni i w którym ledwo mógł oddychać dzięki zanieczyszczonemu powietrzu.

sobota, 17 września 2011

Strona10

Portfolio pełne było fotografii. Tremaine wzięła zdjęcie, które jej podał.
-Ty je zrobiłeś?
-Tak – powiedział przeglądając zdjęcia i wybierając niektóre – używam aparatu,by pomóc przy katalogowaniu eksperymentów z kulami w Instytucie. Wydało mi się naturalnym zrobienie kilku zdjęć na Ravennie. Jednakże – dodał, uświadamiając sobie ile zdjęć znajdowało się w portfolio – wydaje mi się, że straciłem trochę kontrolę.
Czarno-biała fotografia w ręku Tremaine, była ziarnista, ale natychmiast rozpoznała pokład szalupowy Ravenny. Musiało być zrobione podczas opuszczania statku w porcie Kapistown. Długie kadłuby łodzi ratunkowych, zawieszone na swych żurawiach niemalże tworzyły dach ponad pokładem. Tłum uchodźców i marynarzy kłębił się przy relingach. Z tyłu, niedaleko ściany na schodach wiodących do jednego z włazów siedział Gilead wraz Iliasem, który usadowił się u jego stóp. Wiele postaci było nieostrych, aparat uchwycił je podczas ruchu, dwaj Syprian siedzący nieruchomo, wyszło dużo wyraźniej.
Zacięta twarz Gileada wyrażała podejrzliwość i ostrożność. Ilias wyglądał na bardziej spokojnego, jednakże wciąż czujnego. Jego włosy w większości uwolniły się z wiązania i wisiały za ramiona w zakręconej i splatanej grzywie. Brak koloru zniekształcił ich efektowne stroje, jednakże koszule bez rękawów, kamizelki, skórzane buty, warkocze, naramienne opaski i kolczyki oraz spodnie z wiązaniem, a nie z guzikami, wciąż wyglądały bardzo egzotycznie, zwłaszcza w zestawieniu z ogrodniczkami, ubraniami z samodziału czy pulowerami, noszonymi przez wszystkich innych.
Z tej odległości znamię klątwy piętnujące policzek Iliasa wyglądało jak odblask metalicznego światła.  

czwartek, 15 września 2011

Strona 9

W trwającym wieczność posiedzeniu nastąpiła krótka przerwa. Tremaine podejrzewała, że została ona zrobiona po to by dać szanse starszym przedstawicielom Kapidarskiej delegacji na skorzystanie z toalet z działającym ogrzewaniem. Zauważyła, iż Ixion wyprowadzony został pod strażą krzepkich, młodych ludzi ubranych w czerwono-szare wojskowe uniformy. Był z nimi starszy człowiek z staromodnymi bokobrodami, ubrany w dobrze uszyty cywilny garnitur, który najprawdopodobniej był czarnoksiężnikiem. Towarzyszyła mu młoda kobieta w czarnej sukni, która musiała być jego asystentką. Tremaine parsknęła do siebie zniesmaczona. Na nie wiele się zdadzą, jeżeli Ixion zdecyduje się sprawiać kłopoty.
Znalazła Gerarda w przedsionku, właśnie mówił Averiemu:
-Sądzę iż udało się pokazać, że oświadczenia Ixiona całkowicie fałszywe. Nawet tak lekko sprowokowany, nie potrafił powstrzymać się od pogróżek.
-Tak, jednakże ciężko mi uwierzyć, że to co powiedział Valiarde, było jedynie lekką prowokacją – zauważył znużenie pułkownik Averi -Ten człowiek jest niemożliwy.
Tak – Tremaine zgodziła się z nim w myślach. Rozejrzała się, by odkryć iż Nicolas był nie tylko nie możliwy ale i nie obecny, zapewne wypełniał kolejną misję. Wyglądało to dość podejrzanie, jak gdyby pojawił się na spotkaniu jedynie po to, by sprowokować Ixiona. Zatrzymała się, pozwalając, by Gerard i pułkownik oddalili się od niej. Zastanawiała się czy taki był właśnie jego zamiar. Wiedział, że Ixion tu będzie – pomyślała z irytacją przeradzająca się w złość – I nic nam nie powiedział... Nie wiedziała, jednak, skąd mógłby wiedzieć, byli w Kapidarze dopiero od dwóch tygodni, z pewnością nawet Nicolas nie potrafiłby stworzyć siatki szpiegowskiej w tak krótkim czasie. Chyba, że już taką miał, a teraz wystarczyło nawiązać z nią kontakt...
-Tremaine, jeżeli masz chwilę – Giaren podszedł do niej otwierając kartonowe portfolio. Giaren był młodym człowiekiem, ubranym bardzo poprawnie, z włosami zaczesanymi do tyłu. Był też asystentem Nilsa w Instytucie Villera, chociaż, sam nie był czarnoksiężnikiem.
-Pomyślałem, że mogłabyś chcieć kilka z nich...

czwartek, 8 września 2011

Strona 8

-Wystarczy! – Delapne nie pozwolił Ixionowi odpowiedzieć i rzucił Nicolasowi zakazujące spojrzenie. - Mamy dużo do omówienia, a mało czasu. - spojrzał na ministra i kiwnął mu głową, by kontynuował.
-wszyscy wiecie, że zebraliśmy się tutaj, by przedyskutować plan użycia eterycznych Wrót Między-światowych, by wyzwolić Rieńskich czarnoksiężników uwięzionych w Ludon przez Gardier. Jeśli choć trochę przestudiowaliście dokumentacje, zdajecie sobie sprawę, że istnieje jakiś rodzaj zabezpieczenia przeciwko materializacji w obiektach stałych, wpisany w czar Wrót., jednakrze tworzenie Wrót na lądzie wciąż jest problematyczne, przynajmniej dla nas. Poczatkowo sądziliśmy iż zabezpieczenia Lodun trzymają Gardier z daleka, jednakże nie wiemy czy zabezpieczenia te były wystarczające żeby nie pozwolić dostać się Gardier do Loudun poprzez Wrota Światów, jak również czy nie stworzyli takich Wrót w korespondujących lokacjach w Świecie Pośrednim, albo czy... - jego wraz twarzy stwardniał – Weszli do Lodun i pozostawili barierę na miejscu, by ktokolwiek pozostał przy życiu nie mógł stamtąd uciec. Tremaine skrzywiła się. Gardier, zamiast kul, używali dużych kryształów nazywanych przez nich Avatarami, zamieszkałych poprzez zbłąkane dusze czarnoksiężników, z których żadna nie znalazła się tam przypadkiem..
Rieńczycy w dalszym ciągu nie mieli pojęcia w jaki sposób Gardier tego dokonywali, ani co działo się z ciałami czarnoksiężników, było to jedne z wielu dręczących ich pytań.
-Żaden z naszych jeńców nie potrafi nam tego wyjaśnić – Delphnane przerwał, by rozejrzeć się po pokoju ostrym wzrokiem – Jeżeli jednak, którakolwiek z przebywających w środku osób wciąż żyje, musimy podjąć próbę ratunku. Dzięki kulom, plan staje się bardziej wykonalny.
No nie, naprawdę? - Pomyślała Tremaine, przewracając oczami. Na auli dało się słyszeć, kilka osób wymieniających ciche komentarze. Delaphne kontynuował:
-Teraz oczywiście wiemy, że bariera jest najprawdopodobniej podtrzymywania przy użyciu kryształów. Teraz jeżeli ktoś chciałby się wypowiedzieć na ten temat...

poniedziałek, 5 września 2011

Strona 7

Trzy młode kobiety. Kuzynka Illiasa oraz siostra i przyrodnia siostra Gileada. Tremaine nie znała ich i nawet nie pamietała ich imion. Wiedziała jednak jak bliskie były Syprianskie rodziny i jak straszliwa to musiała być strata. Zwłaszcza, że zarówno Gilead jak i Illias czuli się odpowiedzialni za nierozpoznanie rozpoznanie podstępu Ixiona. Jako, że siostra Gileada była jedyną osób, która stała pomiędzy domem Andrien a bardziej zachłannymi gałęziami rodziny, jej śmierć przyniosła inne nieprzyjemnie konsekwencje. Tremaine wiedziała czemu Gerard przytoczył akurat tą, a nie inną zbrodni, które były na koncie Ixiona. Ilias i Gilead byli jej świadkami i jeżeli Kapidarski rząd chciałby zagłębić się w sprawę, mogliby zeznawać.
Ixion oczywiście wyglądał na niedotkniętego oskarżeniem. Powiedział prosto: – Byłem zły. Czułem, ze muszę się zemścić. Coś co być może potraficie zrozumieć w zaistniałej sytuacji.
Gerard usiadł z zaciśniętymi w niesmaku wargami. Jednakże udało mu się upublicznić charakter Ixiona, który dla Kapidarczyków był nie możliwy do zignorowania.
Cichy, rozbawiony lecz doskonale słyszalny w całym pomieszczeniu głos powiedział: -Jest moim doświadczeniem, iż takie „niedyskrecje” są stale popełniane przez mężczyzn, którzy ograniczeni są przez własną upośledzoną seksualność.
Na sali zaległa cisza. Teramine zakrztusiła się własnym oddechem i zakryła usta by nie zepsuć sytuacji odgłosem łapczywie nabieranego powietrza. Mówcą był, oczywiście, jej ojciec.
Ixion przyglądał się Nicolasowi w deprymującej ciszy. Nicolas siedzący niedbale na ławce podpierając podbródek dłonią uśmiechnął się do niego lekko acz drapieżnie.
Ixion podniósł brew -Uważa pan, oczywiście, że takie zachowanie za okrutne i niemoralne.
-Nie – odpowiedział Nicolas wzruszając lekko ramionami – uważam je za głupie i niewyobrażalne, jak również niesamowicie przewidywalne.
Ixion ściągnął brwi. Tremaine odczytała jego wyraz twarzy z niezwykłą łatwością. Nicolas okazał się inny niż oczekiwał tego czarnoksiężnik. Ixion nie mógł zdecydować czy ma do czynienia z przeciwnikiem, czy z bratnią dusz, co wzbudziło w nim zaintrygowanie. Powiedział powoli – To może brzmieć jak wyzwanie.
-Wyzwanie? - nicolas nie zawracał sobie głowy tym, by wyglądać na niewinnie zaskoczonego, powiedział kpiąco – Dla tak całkowicie zreformowanej osoby jak pan?