wtorek, 28 lutego 2012

Strona 48


Kiedy schodziła po schodach, usłyszała Nicholasa w jednym z pomieszczeń przyległych do holu, zatrzymała się wystarczająco długo, by stwierdzić, że rozmawia z Nilesem przez telefon. Znów. Niles, który musiał, wraz z swą kulą, zostać na Rawennie, by statek, w razie ataku, mógł użyć wrót-światów, dzwonił co pół godziny, korzystając z połączenia statek- nabrzeże. Starał się  pomóc Gerardowi, mimo iż Gerard tego nie potrzebował, wydawało się że uważał iż wszyscy dobrze się bawią podczas jego nieobecności.

Z korytarza dobiegło ją niepewne pukanie do drzwi. Jest środek nocy. A my nie spodziewamy się nikogo, pomyślała ponuro. Fantastycznie. Kidy ciągnęła krzesło z powrotem w stronę drzwi, usłyszała Nicholasa rozłączającego się z Nilesem. Zerkając ostrożne przez świetlik, zobaczyła dwie osoby stojące na ganku. Oświetlało je światło ulicznej latarni. Kiedy je rozpoznała skrzywiła się z rezygnacją.

Odwróciła się i ujrzała Nicolasa i Kiasa stojących w korytarzu. Kias stał z obnażonym mieczem.
-To Kletia i Cimarus. - powiedziała.

Kias wymamrotał coś pod nosem, chowając miecz, wycofał się w głąb korytarza. Tremaine zeskoczyła z krzesła i odstawiła je na bok.
-Kias-zapytała ostro. -Skąd oni wiedzieli, gdzie jesteśmy?"

- Powiedziałem Gyan - przyznał od drzwi do salonu.

Nicholas spojrzał na niego kwaśno. Tremaine ścisnęła grzbiet nosa i pomyślała:
-Gyan musiał postradać rozum.
Powiedziała Kiasowi:
-Idź na górę i powiadom Gilieada o naszych gościach.

Kias skrzywił się, ale ruszył w stronę schodów. Zrezygnowana, Tremaine zwolniła skobel i otworzyła drzwi.  

sobota, 25 lutego 2012

Strona 47 Rozdział 3

Rozdział 3

Kilka godzin później. Trmaine siedziała, ziewając mocno, na na jednym ze zgrabnych krzeseł opodal drzwi sali balowej znajdującej się na drugim piętrze. Kiedy w końcu Giaren przybył z aparatem i notatki gerarda zostały wsparte dokładnymi fotografiami mogła pójść i umyć ręce. Syprianie wycofali się z pokoju, kiedy pierwszy raz błysnął flasz, po miomo iż wyjasniono im jak działa aparat, nie była pewna czy zrozumieli Przypomniała sobie, że nie pokazła im jeszcze zdjęć z Ravenny, to mogło być ciekawe doświadczenie.



Później, podczas kiedy Gerard i Florian studiowali symbole, a Giaren zamienił spiżarnię w tymczasową ciemnię, wraz z resztą pracowała przy zamiataniu i szorowaniu podłogi sali balowej, przygotowując ją do naniesienia na nią znaków kręgu. To była wielka sala, której wystrój ucierpiał z powodu zacieków wody znaczących ściany,oświetlonych przez  okropnie różowe kryształowe kinkiety. Kasetonowy sufit, zdobiony zdobiony był gipsem a różowo kremowa kwiecista tapeta odpadała z pleśniejących ścian  długimi pasami, sprawiając, że  pomieszczenie wyglądało tak, jakby cierpiało z powodu choroby skóry. Kiedyś porządnie położony parkiet został pospiesznie oczyszczony, tak samo jak każdy z pozostałych w domu w celu przygotowania ich do sprzedaży. Jednakże, aby znaki kręgu mogły być poprawnie wpisane stare warstwy wosku musiał zostać usunięty. Tremaine ze znużeniem odgarnęła włosy z oczu, zastanawiając się, czy mogłaby używać dużej kuchenki w łatwiej kuchni do podgrzania wody na kawę podpalania czegokolwiek Prawdopodobnie łatwiej byłoby skorzystać z paleniska w salonie.

Gerard przykucnął na podłodze i z pomocą Florian, zaczął dokładnie malować na niej symbole kredą. Ich pracę obserwowali: Ilias, Ander, Giliead, oraz Giaren. Kias nie sprzeciwił się magii, ale nie chciał być jej częścią lub jej świadkiem. Był teraz na dole, w salonie drzemiąc doglądał paleniska. Kawa, przypomniała sobie wstając ze znużeniem na nogi.  

wtorek, 21 lutego 2012

Strona 46

-Giaren musi mieć jakiś, dął mi dzisiaj trochę fotografii. - powiedziała Tremaine, pochylając się by przyjrzeć się znakom nabazgranym na jej dłoniach. Na zewnętrznej części jej dłoni znajdował się zamaszysty zawijas, część okrągłego symbolu z zakrętasem na szczycie. Na jej lewej ręce znajdowała się część pary przekrzywionych trójkątów. Nicholas miał rację, szerokie kreski narysowane zostały za pomocą palca zanurzonego w sadzy z paleniska.
-Mamy może telefon?
-tak, ale uważaj co mówisz. To nie jest nic o czym moglibyśmy mówić osobom postronnym. Właściwie, to ja.. - Nicholas rozejrzał się wokół z irytacją, uświadamiając sobie, że nie może ruszyć się z miejsca jeżeli nie chce naruszyć delikatnego pisma – cholera.

Tremaine powstrzymała się by nie warknąc z irytacji, zamiast tego zwróciła się do Iliasa:
-Tak, miałam zamiar zwierzyć się z wszystkiego co tutaj zaszło operatorce, podczas kiedy dokonywałaby połączenia.

-ja zadzwonię – powiedziała Forian pośpiesznie, odchodząc od stołu – powiem im tylko, by tu przyszli, nie powiem im po co. Gdzie jest telefon?

Kiedy pośpiesznie wyszła, by zadzwonić, Gerard poczynając od strony Tremaine zaczął kopiować znaki, po to by mogła odejść od stołu. Kiedy już mogła wstać, mogła dokładniej przyjrzeć się mniej więcej kolistemu kształtowi w który układały się znaki. To, wraz z wiedzą, iż te znaki były podobne do tych które już znali, mogło znaczyć tylko jedną rzecz.
-Więc, mamy nowy czar wrót – powiedziała unosząc brew w stronę Gerarda – Może usłyszał cię, kiedy mówiłeś że chcesz krąg, który zabrałby nas bezpiecznie stąd do Lodun.


Gerard podniósł na nią wzrok i poprawił okulary:
-nie wiem. Jednakże oryginalny czar kręgu otwiera przejście w eterze pomiędzy światami. Ten... może otwierać coś innego.

sobota, 18 lutego 2012

Strona 45

Ander posłusznie nacisnął przełącznik i jedynym światłem w pokoju stało się drgające światło ognia z kominka.
-Połóżcie ręce płasko na stole i skoncentrujcie swoje myśli na Arisildzie – poinstruował ich Gerard.

Przez chwilę siedzieli w ciszy. Tremaine tłumiąc ziewanie, zapadła się w swym fotelu. Ilias, Giliead i Ander stali kilka stup za nią, więc nie mogła ich zobaczyć. Było też trochę za ciemno, by ujrzeć twarz Florian. Nagle, ogień zgasł z cichym świstem, tak jakby ktoś ugasił go kocem. Tremaine wzdrygnęła się i zadrżała od nagłego podmuchu zimnego powietrza, który był zauważalny nawet w nie za ciepłej atmosferze salonu. Coś się stało – pomyślała niespokojnie.
-Nikomu nic się nie stało? - zapytał Gerard ostro.
-Nie – jej oddech zmienił się w parę i zorientowała się, że w pokoju jest wciąż lodowate zimno – nic nie poczułam.

Ilias spojrzał na Gilieada, który odsunął się od stołu i z zafascynowanym wyrazem twarzy przyglądał się czemuś niewidzialnemu co znajdowało się w powietrzu. Powiedział:
-Nie zauważyłem, kiedy się to stało, ale teraz to widzę. Cały pokój pełen jest klątw.

Florian odsunęła się od stołu i nerwowo wygrzebała z kieszeni okulary eterowe, zalorzyła je kiedy Gerard się pochylił:
-Eter jest wszędzie.
Gerard, zafascynowany, pośpiesznie okrążył stół - to są takie same symbole jak w kręgach. Nie, nie, są podobne, lecz inne.

-To nie jest atrament – Nicholas pochylił się, by przyjrzeć się powierzchni stołu, pismo znajdowało się również na jego rękach - to sadza z kominka.

Gerard, właśnie wygrzebywał z kieszeni swego płaszcza długopis wraz ze sfatygowanym notatnikiem, by przekopiować symbole. - Byłoby lepiej, jeżeli moglibyśmy udokumentować to fotograficznie. Nie sądzę byśmy posiadali w domu aparat...

Strona 44


Podczas, kiedy Gerard rozmieszczał kilka ochronnych strażników, Tremaine pożyczyła ze spiżarni kilka noży kuchennych następnie zademonstrowała potrząsanie stołem i inne spirytualistyczne sztuczki. Nicholas z rękami w kieszeniach przyglądał się jej poczynaniom swym nieodgadnionym wzrokiem. Podejrzewała, iż poprawiłby ją, gdyby zrobiła coś nie tak. Kucając, by zobaczyć w jakiś sposób sprawia iż jej stolik się porusza Ilias powiedział:
-Czyli nikt po prostu tutaj nie zagląda?
-to odwrócenie uwagi – Florian próbowała wytłumaczyć – Wszyscy myślą, że już sprawdzili co jest pod stołem.
-Tylko że w złym momencie – dodała Tremaine, chociaż tak naprawdę jej umysł był nie obecny. Jej dłonie pociły się choć nie do końca wiedziała czemu się denerwuje. Co takiego może ci powiedzieć Arislilde? . Przypomniała sobie Pułkownika Averiego niedyskretnie sugerującego iż Arisilde może być niebezpieczny, że wewnątrz kuli mógł zwariować. Nie wierzyła w to. Morze jednak nie chcę się przekonać, ze nie miałam racji?
Gerard wrócił do pokoju i położył ostrożnie na stole kulę.
-W porządku. Strażniki, które rozmieściłem po domu powinny powstrzymać każdy z zewnętrznych czynników przed przeszkadzaniem. Nie włączają się w to eteryczne istoty obecnie zamieszkujące te miejsce, jednakże powinno być łatwo je odstraszyć.

Tremaine odłożyła noże kuchenne stolik nieopodal i raczej ostrożnie zajęła swoje miejsce. Nicholas siadł naprzeciwko niej, a Gerard zaprosił Florian gestem, by usiadła wraz z nimi:
-Potrzebujemy co najmniej czterech osób, by zamknąć krąg.

Tremaine zauważyła, że nie zaprasza Andera, już się spodziewała jego zgryźliwego komentarza, jednak on spytał tylko:
-Czyli całe to trzymanie się za ręce jest tylko na pokaz?
-Trzymanie się za ręce nie jest konieczne – odparł Gerard krótko, zajmując swoje miejsce – Mógłbyś nam pomóc wyłączając światło.

środa, 15 lutego 2012

strona 43

Tremaine zobaczyła jak Ander zamyślony marszczy czoło, skrzywiła się. Cieszyła się, że nikt nie wiedział jak wielki wpływ wywarła na nią emfatyczna komunikacja Arisilda, kiedy mieszkała jeszcze w Coldcourt. Nie była jej świadoma, jednakże miała na nią wpływ do tego stopnia iż powiększyła jej melancholię i depresje, do tego stopnia, że chciała popełnić samobójstwo. Gdyby nie była tak beznadziejna w planowaniu czegokolwiek, byłaby to kiedy Gerard przybyłby z prośbą o wypożyczenie kuli do jednego z eksperymentów instytutu Villera, już dawno była by martwa.
-Dlatego też , spróbujemy użyć metody, jakiej zazwyczaj używa się w rozmawianiu z istotami eterycznymi. - Gerard zakończył swą wypowiedź odchrząkając i poprawiając okulary.
Ilias odwrócił się ku Tremaine unosząc pytająco brwi. Ona też nie miała pojęcia o co chodzi, lecz zanim zdążyła spytać. Florian ostrożnie spytała: - Seans Spirytystyczny?
Gerard zmarszczył czoło. Najwyraźniej miał nadzieje, że nikt nie uzyje tego słowa.
-Nie nazwałbym tak tego, chociaż podstawowa zasada jest podobna.
Ander odchrząknął i wyraził swe wątpliwości
-Używając spirytualizmu? Czy nie jest to trochę... dziwne? - Kontaktowanie się ze zmarłymi za pomocą spirytualizmu było uznawane za swego rodzaju imprezową zabawę, lub zajęcie osób z którymi coś było nie tak.
Gerard rzucił Anderowi spojrzenie, które powinno go zabić na miejscu. Mając w świadomości przez co Gerard musiał dzisiaj przejść, Tremaine wtrąciła po Rieńsku:
-Mój wujek żyje w metalowej kuli do krykieta, a ja jestem żoną mężczyzny nie z tego świata – wydaje mi się, że powinieneś zastanowić się nad przedefiniowaniem swojej definicji słowa „dziwny”.
Ander przyjął jej słowa z cierpkim usmiechem. Gerard zdołał się uspokoić. Floruian powiedziała zmieszana:
-Będziemy potrzebować medium? Jak to wszystko działa?
-medium nie będzie potrzebne – powiedział Gerard ostrożnie – Mamy tu ludzi, którzy znajdowali się w najbliższym otoczeniu Arisilda.

poniedziałek, 13 lutego 2012

Strona 42

-Mówił, że czar ma inny smak. - wtrącił Nicolas, pochylając się w stronę kominka i patrząc w ogień mętnym wzrokiem. - Powiedział, że jego struktura ma wagę i elegancję, której nie mogła stworzyć ta sama osoba, która stworzyła kryształ, który zniszczył przez przypadek. - Lata temu zanim zniknął z Ile-Rien, Nicolas odkrył agentów Gardier i ukradł im czar wrót, oraz kryształowego awatara. Wtedy jeszcze nie wiedział, że natknął się na coś zupełnie innego niż kryminalna organizacja czarnoksiężników. Arisilde zabił Avatara, lecz odkrył iż jego kula, może go zastąpić przy tworzeniu czaru wrót.
-Zniszczył go przypadkiem? - zapytał cicho Giliead. Pierwszy raz, od czasu kiedy przybyli do Kapistown, wydał się być zainteresowany sytuacją. Tremaine uświadomiła sobie że patrzy się na niego ze zdziwieniem, tak samo jak Florian oraz Gerard.
Nicolas zwrócił twarz w jego stronę:
-Był przerażony, kiedy odkrył, że w środku znajduje się żywa dusza. Wydaje mi się że chciał ją uwolnić, ale chyba nie rozważył konsekwencji jakie niósł za soba ten czyn. - wzruszył lekko ramionami – Podejrzewam, że jeżeli nawet rozważył by je wszystkie, to i tak postąpiłby w ten sam sposób.
Tremaine mogła w to uwierzyć. Od jakiegoś czasu wiedzieli, że Gardier więzili żywe świadomości pojmanych czarnoksiężników z Rien, Adery, Maiutanu i wszystkich innych których udało się im złapać w kryształach.
-Pomijając ten fakt – wtrącił się Gerard – Sądzę, mam nadzieję, że będziemy w stanie odkryć w jaki sposób świadomość Arisilda znalazła się w kuli. Zdobylibyśmy wtedy kolejny kawałek układanki. By to osiągnąć, spróbujemy skontaktować się bezpośrednio z Arisildem.
-Nie możecie go po prostu spytać? - zdziwił się Ilias. Tremaine była mu za to wdzięczna, ją samo nurtowało podobne pytanie.
-Próbowałem – przyznał Gerard – Bez powodzenia. Jak dotychczas jednak, wszystkie jego formy kontaktu odbywały się za pomocą eteru. Pozwolił Gileadowi widzieć eterowe ścieżki swoich zaklęć, rozmawiał z Tremaine w śnie, a nawet wcześniej, przekazywał jej detale wydarzeń jakie przytrafiły się Ilijasowi i Gileadowy w Świecie Syprian. Można z tego wywnioskować, że w jakimś momencie miał kontakt z Sypriańskim bogiem z Cineth.

sobota, 11 lutego 2012

Strona 41

-Chcesz użyć ich, by przedostać się do świata pośredniego, a z niego do Loudun, już po drugiej stronie bariery? - skrzywił się Ander– Wydawało mi się że dowództwo uznało ten plan za nierealny.
Gerard odpowiedział mu tym samym grymasem – nie jest realny przy pomocy przenośnego kręgu, takiego jaki jest na Ravennie czy na powietrznych statkach Gardier. Sądzę jednak, że nie poznaliśmy jeszcze dokładnie granic możliwości, jakie mają symbole czaru. - Zerknął na kulę, cicho spoczywającą na stole – Musimy dowiedzieć się więcej na temat wewnętrznej struktury kul oraz kręgów. Czuję, że aby to zrobić, musimy dowiedzieć się co stało się Arisildowi, w jaki sposób został uwięziony wewnątrz kuli. Wiemy, że Arisilde pozostawił Nicolasa na Wyspie Sztormów, z zamiarem powrotu z ostrzeżeniem o zbliżającym się zmasowanym natarciu.
Tremaine skrzywiła się. Nicolas opowiedział im jak wraz z Arisildem udało im się ukraść Gardier czar wrót, jak użyli go, by przedostać się do przedostać się do świata przechodniego – świata z którego pochodzili Syprianie. Za pierwszym razem, kiedy próbowali użyć tego czaru, wylądowali pośrodku oceanu z odległą Wyspą Sztormów na horyzoncie, tak samo jak ona i Gerard. Arisilde wyczuł eteryczną aktywność wokół wyspy, wrócili więc do Ile-Rien, zdobyli małą łódź żaglową. Użyli jej podczas następnej wyprawy, by osiągnąć wybrzeże wyspy. Natknęli się na Gardier, którzy sprawdzali czy znajdujące się tam opuszczone miasto da się przerobić na jedną z ich baz, której zamierzali używać w późniejszych atakach na Ile-Rien. Nicolas zdecydował się przeniknąć w ich szeregi, by zdobyć więcej informacji.
-Jeżeli tylko wiadomość by do nas dotarła, jeżeli od początku mielibyśmy wiedzę Arisilda na temat tworzenia wrót... Wydaje mi się, że możemy przyjąć, iż wydarzenia przybrałyby zupełnie inny bieg- Gerard odchrząknął, po czym kontynuował energiczniej – Wiemy również, że Arisidle odkrył pochodzenie czaru wrót Gardier. Wierzył, nawet zanim Nicolas dokonał odkrycia.... zachłannej natury Gardier w poszukiwaniu nowych ziemi, że czar został stworzony przez kogoś innego.

czwartek, 9 lutego 2012

Update

Dorzucam kilka stron, które przetłumaczyłem zawczasu ale zapomniałem wrzucić tutaj.  Mam ich jeszcze kilka ale muszę je jeszcze sprawdzić pod względem jako takiej poprawności językowej.

Strona 40

 Pomimo iż na Ravennie Kalit nie sprawiał żadnych problemów to w hotelu dla uchodźców uparł się na spanie pod łóżkiem. Tremaine powiedziała tylko – Lubi Ravennę
-mógłby nam pomóc podczas przesłuchiwania jeńców – zaproponował Gerard – Ta kobieta, Balin, wydaje się wiedzieć dużo więcej niż powinna, będąc członkiem kasty Usług. Nie żeby nam coś ujawniła z własnej woli. -Kiedy Ilias i Ander weszli z korytarza, powiedział Nicolasowi – Pułkownik Averi zaczyna przypuszczać, iż miał pan co do niej rację.
-Rację na jaki temat? Tremaine usiadła na krześle przy kominku, starając się ignorować zapach plesni który unosił się z obicia. Ilias usiadł na podłodze u jej stup, gest który ponad wszelką wątpliwość miał odstraszyć od niej Andera.
Przyszedł Gilead rzucając na Andera niezadowolone spojrzenie. Następnie spojrzał pytająco na Iliasa, który przewrócił tylko oczami. Kapistown zdawało się nie mieć takiego wpływu na zdrowie Gileada, jaki miało na Iliasa, lecz być może mężczyzna po prostu maskował swój stan zdrowia. Ciężko było powiedzieć, bo cały czas chodził zły, albo nic nie mówił.
-Balin nie jest z kasty Usług, jest obserwatorem, przysłanym przez Dowództwo lub Naukę – wytłumaczył Nicolas - jej zadaniem było ocenić poczynania oficerów w bazie.
-Więc szpiegują swoich własnych ludzi? - Florian, kuląc się z zimna, usiadła na podnóżku, nieopodal kominka. - To ma nawet sens, biorąc pod uwagę to o czym do tej pory się dowiedzieliśmy. Ale nie ma jednego z tych maleńkich kryształów? - malutki kryształek mógł być z łatwością za-implantowany komukolwiek, pozwalając Gardier przejąć bez jego wiedzy tymczasowo kontrole nad jego umysłem. Taki kryształek, jak się przekonali podczas swej podróży, był praktycznie nie wykrywalny.
-Nie, żaden z naszych więźniów nie jest Liaisonem, ani z własnej woli, ani z cudzej. - Gerard rozejrzał się po pomieszczeniu, skupiając na sobie uwagę wszystkich obecnych. Mówił po Syrnamsku, jako że w pokoju nie było nikogo, kto by nie zrozumiał. Oznaczało to również, że ich rozmowa była całkowicie prywatna, nawet jeżeli ktokolwiek by ich podsłuchiwał, to i tak nic by nie zrozumiał. Z tego co wiedzieli Gardier nie rozumieli języka Syprian. - Są rózne plany dotyczące wyzwolenia Lodun, większość z nich związana jest z lądowaniem wojska, bądź to drogą morską, bądź też poprzez wrota światów. Wydaje mi się jednak, że wrota światów mogą nam dać jeszcze większą przewagę.

Strona 39

Nicolas kiwnął głową, przyglądając się niewielkiemu urządzeniu. Było mniej więcej wielkości piłki do krykieta, zbudowane z miedzianych pasm stanowiących obudowę dla maleńkich kół zębatych i przekładni. Sięgnął, by zdjąć z jej nieco zaśniedziałej powierzchni kropelkę wody, a wtedy niebieskie światło zaiskrzyło głęboko w miedzianych wnętrznościach. Nicolas uniósł brwi:
-Często się tak zdarza?
Gerard przyglądał się twarzy Nicolasa – Tak. On często reaguje na ludzi, których zna.
Nicolas nie zareagował na „on”, przynajmniej w żaden zauważalny sposób. Przyglądał się kuli jeszcze przez chwilę po czym odwrócił się i powiedział w Aeliańsku, języku Gardier,:
-Kalit, idź się pobawić do swojego pokoju.
Chłopiec spojrzał na niego. Kalit znał już kilka słów po Riensku i Syrnamsku i powoli z pomocą Kiasa i innych Syprian uczył się następnych, jednak puki co w każdym z tych języków rozumiał bardzo mało. Gardier wierzyli, że nauka innych języków w jakiś sposób ich poniża, i nawet jeżeli Kalitowi udało się pokonać tą barierę, to i tak brakowało mu prawidłowego nauczania.
-Mogę zabrać te rzeczy ze mną?
-Oczywiście, że możesz zabrać twoje rzeczy ze sobą – Nicolas zaakcentował lekko słowo twoje. Ciężko było przekonać Kalita, że jeżeli cokolwiek dostanie, czy o było ubranie, zabawka czy nawet jedzenie to należy do niego.
Tremaine przyglądała się chłopcu jak z uwagą zbiera karty oraz inne swoje błyskotki.
-Jak sobie radzi? - zapytała Nicolasa po Riensku.
-Tak jak można by było się po nim spodziewać – Nicolas przyglądał się chłopcu, gdy ten wychodził z pokoju – Poproszę jutro Kiasa, by zabrał go z powrotem na Ravennę. Dla jego własnego dobra, nie chce by zobaczył za dużo z tego co będziemy tu robić

Strona 38

Podstawiła sobie chybotliwe krzesło, by móc spojrzeć przez zakurzone półkoliste okno nad drzwiami. W przyćmionym świetle lamp ulicznych ujrzała Florian wraz z Gileadem. Zeskoczyła z krzesła i odsunęła zasuwę.
-Ach – powiedział Gerard z ulgą kiedy tylko ją zobaczył. - Więc to jest właściwy adres.
-Któż inny mógłby tutaj mieszkać? - kiedy wpuszczała ich do korytarza, Nicolas pojawił się w drzwiach do salonu, pytając się – Czy sprawdziłaś, kto dzwoni?
-Tak – warknęła Tremaine. Boże czy on myśli że jestem głupia? - Przez całą twą nieobecność jakoś nie udało mi się wpuścić uzbrojonych szpiegów Gardier do Coldcourt.
Nicolas spojrzał na nią zwężając oczy po czym zniknął w salonie.
-Widzę, że wszystko w normie – powiedział Gerard energicznie, pomagając Florian wydostać się z płaszcza. Florian, która nie musiała być obecna na bezsensownym posiedzeniu, ubrana była wygodnie – w dżinsy i wyblakły brązowy sweter, jej rude włosy schowane były pod męską czapką.
-Tak, a poza tym jest jeszcze Ander – dodała Tremaine. Zauważyła, że Gerard miał schowaną pod płaszczem skórzana torbę przewieszoną przez ramie. Kula. Kula Arisida.
-Och – Gerard zacisnął na chwilę usta, po czym potrząsnął głową – no cóż, nic nie szkodzi.
-Półkownik Averi jest jedyną osoba, która wie o przeprowadzce? - zapytała Florian, rozglądając się po korytarzu z niepewnym wyrazem twarzy – Ten dom jest... Uch...
-Brzydki i strasznie śmierdzi – Tremaine podpowiedziała, zabierając mokre płaszcze od Gerarda i kładąc je na sfatygowanej ławce stojącej nieopodal. - poza tym jest beznadziejnie nawiedzony. Wydaje się jednak, iż nad wyraz paskudny nastrój Gileada przepłoszył to, czymkolwiek jest, przynajmniej tymczasowo.
-Nils też wie – Gerard odpowiedział Florian, ignorując jej wypowiedź, kiedy weszli do salonu. Nicolas przenosił krzesła do okrągłego stołu w dalszej części salonu.
-Mieliście jakieś kłopoty? - zapytał obdarzając Gerarda dwuznacznym spojrzeniem.
-Nie, nikt nas nie śledził – Gerard odpowiedział na pytanie, które tak naprawdę zostało zadane. Postawił kule na porysowanym blacie stołu.