-Wiemy jednak, że Arisilde chce byśmy się tam udali. – zauważyła Tremaine, wstając. Podeszła do krawędzi kręgu i usiadła obok Florian. Według niej, nie wyglądał dużo inaczej niż inne kręgi, ale nie znała symboli dostatecznie dobrze, by rozpoznawać większość z nich, ani nawet stwierdzić czy ułożone są we właściwej kolejności. Ilias podążył za nią i obszedł z zamyśleniem krawędź kręgu. Gilead podszedł by przykucnąć blisko krawędzi i przyjrzeć się symbolom. Tremaine zauważyła, iiż nikt go nie dotknął, lub wszedł do środka, pomimo iż potrzebował kuli aby zadziałać.
-Lecz nie wiemy dlaczego – wtrąciła się Florian ziewając – Być może znajduje się tam cos niesamowicie niebezpiecznego, a on chce byśmy się o tym dowiedzieli.
Nicholas, z rękami w kieszeniach, stanął za Gilieadem.
-Nie wiem, czy ma sens debatowanie nad tym czy jest to, czy nie jest niebezpieczne. Jest oczywistym, że jest to coś, co uznał że musimy wiedzieć.
Tremainere, w zamyśleniu przygryzła wargę. Zerknęła na Gilieada.
-jak go wyczuwasz? To znaczy, czy wydaje się w jakikolwiek sposób inny od pozostałych kręgów?
Chwilę później pomyślała, że nie było to najbardziej uprzejme pytanie na świecie, zwłaszcza, że pochodziło od niej. To ona przekonała Gilieada, by użył swych zdolności w celu skontaktowania się ze zdobycznym kryształem Gardier, co poskutkowało tym, że z jego pomocą użył czarów. Jednakże on, skrzywił się tylko, zaabsorbowany, wodząc ostrożnie dłonią nad symbolami
-Mogę powiedzieć, że ma moc, oraz że… czeka na coś. Jednak tak samo wyczuwam resztę. – potrzasnął głową – jest trochę inny, lecz, każdy z nich jest trochę inny. Nigdy nie są takie same.