-A, jeżeli Ixion dostałby kulę, która zabiłaby go niedługo potem, wszyscy myśleliby, ze to my za tym stoimy, nawet, jeżeli było by inaczej. - Ilias skończył swoją myśl.
Tremaine wlepiła w niego wzrok. Ten sposób rozumowania mogła rozpozać wszędzie.
-Rozmawiałeś z Nicolasem.
-Tak – odpowiedział Ilias ostrożnie – skąd wiesz?
-szczęśliwy traf – przewróciła oczami z irytacją, na siebie, na Iliasa lub Nicolasa, nie była pewna. Przeczesała włosy reką do tylu i wyszła z kuchni.
Korytarz dla służby był ciemny Tremaine niezdarnie przeszła przez kilka tradycyjnych obitych zielonym suknem drzwi dla służby, by znaleźć się w salonie. Nicolas siedział w jednym z foteli czytając Kapidarską gazetę podczas gdy Kalit wciąż bawił się na dywanie drewnianymi zwierzętami opodal kominka. Zanim udało się jej sformułować jakąś ironiczną wypowiedz odnośnie domowej atmosfery, którą zastała. Nicolas powiedział sucho
-Powinnaś bardziej uważać.
-Słucham – zapytała Tremaine zdziwiona. Chwilę później zrozumiała swój błąd, powinna powiedzieć – „Niewątpliwie” – i wyjść z pokoju. Cokolwiek miał do powiedzenia, w niczym nie mogło jej pomóc.
-Jakkolwiek cywilizowane zachowanie Syprian by nie było, musisz pamiętać, że ich społeczeństwo opiera się na innych zasadach niż nasze. - Nicolas przewrócił stronę gazety i poprawił się w fotelu – Jeżeli Ilias wciąż będzie uważać Andera za zagrożenie dla waszego związku, może poczynić kroki by je usunąć. I może nie czuć potrzeby dzielenia się z kimkolwiek swymi planami.
Tremaine odchrząknęła. Pomyślała, że Nicolas przejawia jakieś objawy magicznego myślenia.
-Ilias mnie nie kocha,
-Jak już mówiłem, ich społeczeństwo działa na innych zasadach niż nasze – powiedział podnosząc brew jednakże wciąż wpatrywał się w gazetę.
Tremaine zaczęła gestykulować, chcąc wzniecić kłótnie, jednak nie mogła znaleźć żadnego racjonalnego argumentu. Zamiast tego wyszła na zimny korytarz, czując się jak dwunastolatka, jak wściekła na siebie dwunastolatka. Nagle usłyszała niezgrabny dźwięk dzwonka do drzwi.