sobota, 3 grudnia 2011

Strona 37

-A, jeżeli Ixion dostałby kulę, która zabiłaby go niedługo potem, wszyscy myśleliby, ze to my za tym stoimy, nawet, jeżeli było by inaczej. - Ilias skończył swoją myśl.
Tremaine wlepiła w niego wzrok. Ten sposób rozumowania mogła rozpozać wszędzie.
-Rozmawiałeś z Nicolasem.
-Tak – odpowiedział Ilias ostrożnie – skąd wiesz?
-szczęśliwy traf – przewróciła oczami z irytacją, na siebie, na Iliasa lub Nicolasa, nie była pewna. Przeczesała włosy reką do tylu i wyszła z kuchni.
Korytarz dla służby był ciemny Tremaine niezdarnie przeszła przez kilka tradycyjnych obitych zielonym suknem drzwi dla służby, by znaleźć się w salonie. Nicolas siedział w jednym z foteli czytając Kapidarską gazetę podczas gdy Kalit wciąż bawił się na dywanie drewnianymi zwierzętami opodal kominka. Zanim udało się jej sformułować jakąś ironiczną wypowiedz odnośnie domowej atmosfery, którą zastała. Nicolas powiedział sucho
-Powinnaś bardziej uważać.
-Słucham – zapytała Tremaine zdziwiona. Chwilę później zrozumiała swój błąd, powinna powiedzieć – „Niewątpliwie” – i wyjść z pokoju. Cokolwiek miał do powiedzenia, w niczym nie mogło jej pomóc.
-Jakkolwiek cywilizowane zachowanie Syprian by nie było, musisz pamiętać, że ich społeczeństwo opiera się na innych zasadach niż nasze. - Nicolas przewrócił stronę gazety i poprawił się w fotelu – Jeżeli Ilias wciąż będzie uważać Andera za zagrożenie dla waszego związku, może poczynić kroki by je usunąć. I może nie czuć potrzeby dzielenia się z kimkolwiek swymi planami.
Tremaine odchrząknęła. Pomyślała, że Nicolas przejawia jakieś objawy magicznego myślenia.
-Ilias mnie nie kocha,
-Jak już mówiłem, ich społeczeństwo działa na innych zasadach niż nasze – powiedział podnosząc brew jednakże wciąż wpatrywał się w gazetę.
Tremaine zaczęła gestykulować, chcąc wzniecić kłótnie, jednak nie mogła znaleźć żadnego racjonalnego argumentu. Zamiast tego wyszła na zimny korytarz, czując się jak dwunastolatka, jak wściekła na siebie dwunastolatka. Nagle usłyszała niezgrabny dźwięk dzwonka do drzwi.

Strona 36

Przyglądała się mu znad krawędzi swojego kubka, starając się odgadnąć czy jego reakcja była szczera. Naszła ją nagła i spóźniona refleksja – powodem dla którego Ander ją odnalazł, mogła być otwarta wrogość Gerarda, jaką okazał na spotkaniu, która zaniepokoiła Rienski rząd do tego stopnia iż przysłali kogoś by miał na niego oko.
Ander kręcił głowa.
-Zastanawiam się w jaki sposób chcą skorzystać z jego pomocy? Nie ma przecież kuli. Będą musieli... - zawahał się.
-Poprosić Nilsa, lub kogoś innego, by mu zrobił. Chyba, że będą na tyle głupi, że nauczą go jak samemu taką zbudować. - Tremaine niecierpliwie dokończyła jego myśl. Nowe kule nie były tak potężne jak ta Arsilda, nie były zamieszkałe przez żywą dusze czarodzieja, jednakże pozwalały Nilsowi oraz innym Rieńskim i Kapidarskim czarnoksiężnikom używać czaru wrót, walczyć z kryształami Gardier, oraz wzmacniały ich własne zaklęcia. Jeżeli Ixion wszedł by w posiadanie kuli, najprawdopodobniej zabiłby ich wszystkich.
-Nowe kule przynajmniej działają, inaczej niż... - przerwała mrugając – Och, to by było świetne.
-Co? - Ilias zapytał, siadając czujnie. - masz ten wzrok.
Ander przyjrzał się jej podejrzliwie. Być może on również rozpoznał jej spojrzenie.
-Chyba nie masz na myśli...
-Zanim udało się odkryć jak działa czar wrót. - wytłumaczyła Iliasowi – kilku czarnoksiężników próbowało zbudować kule by go użyć. Jednak kule nie nie były w stanie rzucić czaru, zamiast tego ulegały samozniszczeniu, które dotykało również czarnoksiężników, którzy ich używali.
-wiec Nils mógłby mu zbudować kule-pułapkę? -Ilias zapytał spekulując, drapiąc się po szyi – Jednak, czy by to zrobił?
-Mm. Masz rację – powiedziała Tremaine, stukając palcami po stole, zastanawiając się – By ocalić nasze życia, tak. - potrząsnęła głową rozczarowana – Jednakże teraz, kiedy Ixion jeszcze noc nie zrobił.. Nie sądzę. Możemy poruszyć ten temat, ale jeżeli przyłapią nas Kapidarczycy...- spojrzała zamyślona na Andera, który siedział z założonymi ramionami.
Ilias spojrzał na mężczyznę z kwaśną miną – Powie wszystkim, że to nasz pomysł.
Ander zmarszczył się – Hej, wiem, tak samo dobrze jak wy, że...

Strona 35

Tremaine skrzywiła się. Przez chwilę myślała, że powróci do kontemplowania żelaznej kuchni, jednak obrócił się do stołu, przysunął sobie stołek i siadł na nim. Zabrał jej talerz i zajął się resztkami. Tremaine udało się uratować ostatni kawałek chleba. Przyglądała się Iliasowi przez długą chwile. W końcu zapytała:
-Tęsknisz za domem?
Spojrzał na nią z podniesionymi brwiami, nie rozumiejąc. Zaskoczona, że nie zrozumiał, gestykulując kawałkiem chleba powtórzyła po Syrnamsku: -Tęsknisz za domem?
Wzruszył ramionami i spojrzał w bok.
-Tam jest lato. Nocą, sypiamy w atrium lub na zewnątrz na polu.
Stanowiło to spory kontrast wobec grzybiejącego, zimnego domu, lub zatłoczonego zimnego hotelu dla uchodźców. Przyglądając się jak łamie kość i niczym wilk wyjada z niej wszystko co jest jadalne, powiedziała:
-Nie będziemy tu długo.
Zmarszczył brwi i spoglądając talerz zaczął mówić. Wtedy wszedł Ander. Szukając na pułce nie uszkodzonego kubka, przywitał Iliasa uprzejmie.
Ilias rozejrzał się na boki, przyjrzał się w ciszy przez chwilę Anderowi, po czym spojrzał na Tremaine. Z wyrazu jego twarzy mogła wyczytać, że to spotkanie jest ukoronowaniem jego dnia. Powiedziała słodkim głosem:
-Ander nas odwiedził.
Ander, obdarzając Iliasa zamyślonym spojrzeniem, nalał sobie kawy z emaliowego garnka spoczywającego na kuchence.
-Mam nadzieję, że ty i Gilead nie obwiniacie mnie wciąż o uwolnienie Ixiona.
Ilias westchnął.
-Nie winimy cię – rzucił Anderowi ironiczne spojrzenie, - Ty tylko go wypościłeś.
Usta Andera zwęziły się w gescie irytacji. Tremaine upiła łyk kawy i zauważyła łagodnie.
-Na wszelki wypadek, gdybyś nie wiedział, Ixion zdołał przekonać Kapidarczyków, że pomoże im w walce przeciwko Gardier.
Arder utkwił w niej spojrzenie, jego brwi ściągnęły się.
-Żartujesz... Nie, nie żartujesz. Czy oni w ogóle mają pojęcie o tym co robią?