środa, 27 czerwca 2012

strona 66


Nicholas posłał mu wieloznaczne spojrzenie, ale Tremaine była skłonny przyznać, że w porównaniu z Gerarda i Niles, Arisilde wyglądał jak szalony obdartus. W jego przypadku, to nie był zamierzonego efektu, jak w przypadku, gdy to Nicholas przybierał taki wygląd.

-Co oznacza tamten napis? - zapytał Ilias patrząc na Nicholasa - „Skryba” czy to wiadomość do ciebie?

-Tak – Nicholas spojrzał na niego – jest to tytuł jednego z obrazów w mojej kolekcji, jednego z moich ulubionych. Lata temu Arisilde zrobił dla mnie czar, z wykorzystaniem tego obrazu... bym miał oko na jednego z moich znajomych.


Gerard, zagubiony w myślach pokiwał głową. - Wiedziałem, że brzmi to znajomo. Czy chciał zasugerować, że kogoś śledził? Że dotarł tam za kimś?

Nicholas przyglądał się uważnie guzikowi płaszcza, jego brwi zbliżały się do siebie.
-Sądzę, że to może znaczyć... że czół że ktoś go śledzi, albo podgląda. Za pomoca jakiejś metody, której nie umaił odkryć.

Tremaine przeniosła wzrok z Gerarda na Nicholasa – Czy to byłam ja?- zażądała - Czy używałeś tego obrazu, by mnie szpiegować?

-Co? Nie -Nicholas utkwił w niej spojrzenie, zaskoczony, ujawnił szczere oburzenie – Na miłość Boską, Tremaine, to było lata przed twoim narodzeniem.

-Och – Tremaine ustąpiła, świadoma tego, że była trochę podenerwowana.
-Może po prostu chciał, żebyś miał pewność, że to on, zostawił wiadomość.

Gerard, ignorując ich, kontynuował:
-Tak czy inaczej, jest to ważne odkrycie. Te nowe symbole, w porównaniu z oryginalnym kręgiem, mogą powiedzieć nam dużo więcej na temat indywidualnych fragmentów czaru, które sprawiają że całość działa. Być może pozwoli to nam manipulować nimi, byśmy mogli wybrać nasz punkt docelowy. Tak więc, moglibyśmy skonstruować krąg, który mógłbym przetransportować nas do Lodun z każdego miejsca w świecie przechodnim, a być może naszego własnego świata...

Ander skinął głową – To znaczy, że moglibyśmy przenieść się do Loudun, zabrać z niego ludzi, a Gardier zorientowaliby się o tym kiedy byłoby już za późno.

-Jerzeli udałoby się stworzyć odpowiedni krąg – dodał Gerard, spoglądając na Andera wzrokiem, który miał stłumić jego optymizm. - Przedstawię raport Pułkownikowi Averiemu, wam natomiast sugeruję, żebyście złapali trochę snu.

Strona 65


***
-Tak – Nicholas przyglądał się guzikowi obracając go na dłoni – Arisilde musiał go tam zostawić.

Tremaine, by popatrzeć, utorowała sobie łokciami drogę między nim a Gerardem. Podniosła guzik. -Więc on tam był. - To miało sens. Z jakiego innego powodu miały nam dawać krąg, który tam prowadzi? Ale co chciał żebyśmy tam znaleźli? Cokolwiek to było, wyglądało na to, że Iliasowi i Gerardowi nie udało się tego znaleźć.

Nie wiedziała jak bardzo się martwiła, do puki obydwaj mężczyźni nie pojawili się z powrotem w kręgu, zmęczeni ale w jednym kawałku. Towarzyszył im, podmuch chłodnego, świeżego powietrza z innego świata, niósł ze sobą garść martwych liści, które delikatnie opadły na podłogę sali balowej jak fragmenty podartego papieru. Zobaczyła jak Giliead przeciera twarz, aby ukryć jej wyraz i odwraca spojrzenie, Florian wachlować się plikiem notatek, i wiedziała, że ​​nie była sama. Początkowe eksperymenty w Instytucie Villera z czarem kręgu miały natychmiastowe fatalne skutki dla zaangażowanego w nie czarnoksiężnika, ale to było bez pomocy Arisilde i bez poprawnie zbudowanej kuli. Nie martwiła się o to. Ale nie można było przewidzieć, gdzie prowadził krąg i co może czekań na nich po drugiej stronie.

-Jak możesz być tak pewny? - zapytała Florian, stojąca na palcach, by zajrzeć przez ramię Tremiane. Brzmiała nieco sceptycznie. - Ja nie mogę sobie przypomnieć jak wyglądają guziki płaszcza Gerarda, mimo że stoję zaraz obok niego.

-Ponieważ pochodzi on z jednego z moich starych płaszczów, tego, który Arisilde miał na sobie kiedy go odsyłałem. - Nicolas odpowiedział.
Tremaine skinęła głową, przypominając sobie:
-On nigdy nie kupował ubrań. Ubierał cokolwiek co było pod ręką

Ander uniósł brew.
-To brzmi jakby był, nieco... - spojrzał na kule, spoczywającą opodal na stole i postanowił ostrożnie dobrać inne słowa – niezwykły, jak na czarnoksiężnika. Szkoda, że nigdy go nie spotkałem.



poniedziałek, 25 czerwca 2012

Strona 64


Zawijaste znaki, które Ilias rozpoznał jako pismo w języku Rieńskim, naniesione było na kamieniu za pomocą jakiejś białej substancji. Obok, zaklinowany w małej szczelinie rzeźbienia, był metaliczny dysk – ozdoba lub żeton do gry.
-Co tu pisze? - zapytał niecierpliwie.


-Tu jest napisane" Skryba "po Rieńsku -Gerard powiedział z niedowierzaniem - A to .... - podważył przedmiot kciukiem i udało mu się go wyciągnąć. Odwrócił go na dłoni. Ilias pochylił się by popatrzeć., Zobaczył, że przedmiot wykonany był z jasnego metalu w którym wyryto delikatnie postać małego kwiatu.
-To jest guzik.


Ilias skinął głową, widział że był podobny do tych jakie w swoim płaszczu miał Gerard, miał tylko inny wzór.

-Ale dlaczego tak daleko w rogu, a nie w bardziej oczywistym miejscu? - pół do siebie powiedział Gerard.

Ilias zwrócił głowę w kierunku przejścia.
-Deszcz i pył które są tutaj wwiewane mogłyby zniszczyć napis, gdyby był bliżej przejścia. Tutaj jest osłonięty.
Ostrożnie musnął jedną z kresek tworzących słowa. Sądził, że Gerard uprzedziłby go, gdyby była to magiczna pułapka. Biała proszkowata substancja pozostała na jego palcu.

-Tak. Tak, to musi być to. Jest napisane kredą. Przypuszczam, że mamy szczęście, że przetrwało tak długo. -Gerard powoli pokiwał głową. " Skryba "jest jakby znajome. Myślę, że jest to tytuł czegoś, książki lub sztuki.- Podniósł brew z ironią – Mam silne podejrzenia co do tego, iż Nicholas będzie w stanie nam to wyjaśnić.

-Dlaczego? - zapytał Ilias.

-Ponieważ ten guzik jest wykonany jest z białego złota, metalu, który nie może być wykorzystywany do przewodzenia działalności eterycznej, w przeciwieństwie do srebra. To jest guzik czarnoksiężnika – Gerard, z skupionym wyrazem twarzy, zamknął na nim dłoń -on może należeć tylko do jednej osoby.

środa, 20 czerwca 2012

Strona 63


Gerard zmarszczył brwi w zamyśleniu, przeczesał włosy ręką, rozglądając się.
-Będziemy musieli wrócić, kiedy zapadnie wieczór. Jeśli te chmury ustępują, będziemy mogli przyjrzeć się gwiazdom i mieć lepszy ogląd na to gdzie jesteśmy w twoim świecie.
Cofnął się do przejścia, a magiczne światło podążyło za nim. Stał tam przez chwilę, patrząc w dół zacienionego korytarza.
-Chyba, że gdzieś tutaj znajdziemy więcej znaków, lub rzeźbień.

Ilias wziął głęboki oddech, by zasugerować, że powinni poszukać ich teraz, ale myśl o tym jak Tremaine i Giliead czuliby się, czekając i martwiąc.
-Powinniśmy wrócić i powiedzieć innym, co znaleźliśmy. Pokazać że nie umarliśmy.

-Tak. Tak, oczywiście . Niechętnie, Gerard poszedł z powrotem w kierunku komory głównej. Kiedy wyszli na światło dzienne gestem ręki sprawił, że magiczne światło zniknęło.
-Będziemy musieli wrócić większa grupą i...


-Czekaj, czekaj. Widziałem coś - Ilias podszedł do bocznej ściany, przyglądając się pół-kolumnom w skupieniu. -Coś jak metal błysnęło w świetle.

-Gdzie?-dopytywał się Gerard, podążając za nim pospiesznie.

W kącie, tworzonym przez kolumnę, było zbyt ciemno by cokolwiek zobaczyć, co by to nie było. Wiedział, że mogą znajdować się tam klątwy i nie miał zamiaru sprawdzać tego na wlasnej skórze. Cofnął się, zwracając do Gerarda.
-zrób jeszcze raz to światło.

Gerard zrobił skomplikowany gest ręką i światło pojawiło się nad jego głową, odpędzając cienie z ciemnego kata. Ilias zauważył to natychmiast, wskazując.
-tam.

Gerard podszedł blisko, mrużąc oczy, podnosząc okulary nad oczy, by się temu przyjżaeć.
-Dobry Borze - wyszeptał zaskoczony.

Strona 62


-Nie wygląda jakby ostatnio ktoś tu mieszkał - Gerard zauważył, podchodząc do jego boku.

Ilias wziął głęboki oddech, smakując powietrze. Pachniało ono kamiennym kurzem, mchem, wodą, oraz ptasimi odchodami, żaden z zapachów nie wskazywał na ludzką obecność, przynajmniej nie w pobliżu.
-Nie, przynajmniej, nie w tej części - Spojrzał na Gerarda, bo wiedzieli, że znaleźli coś ważnego. -Ludzie, którzy tu żyli, zrobili Kręgi przenoszące między światami.

Gerard skinął ponuro.
-Tak, ten krąg wyryty w skale jest co najmniej tak stary jak reszta tego miejsca.

Ilias poszedł w dół korytarza do pierwszych drzwi i ostrożnie zajrzał do środka. To była wielka sala, słabo oświetlone przez stare pęknięcie w skalistym suficie, surowo wyciosane, z kręgiem niskich kamiennych bloków w centrum. Koło było w mniej więcej odpowiednich rozmiarach dla paleniska. Ilias wszedł do środka, ale było zbyt ciemno, aby zauważyć stare ślady paleniska na kamieniu lub plamy sadzy na skale nad nim. Mogło to być pomieszczenie mieszkalne, chociaż nie było żadnych pozostałości po meblach lub skrawków tkanin, które mogłyby na to wskazywać. Ściany były rzeźbione w równoległych pasmach, a półkolumnami wykute były w ten sposób by wyglądało na to że wspierają kamienny sufit.

Wrócił się do przejścia. Gerard zapalił światło - małą unoszącą się w powietrzu kulę pobłyskującą żółtymi odcieniami światła, która podążała za nim, kiedy badał kolejne pomieszczenia. Na myśl o tym, jak takie małe magiczne światło przeraziłoby mieszkańców Cineth, Ilias potrząsnął głową. Prychnął na siebie. To był najmniejszy z ich problemów. Gerard spojrzał na niego i zapytał:
-Znalazłeś coś?

-Jeszcze jedno puste pomieszczenie. - To był większe i brakowało w nim miejsca na palenisko, ponadto otwierało się na następne puste pomieszczenie. Podobnie jak inne, to również było całkiem puste za wyjątkiem zalegającego kurzu i liści naniesionych przez wiatr.

niedziela, 17 czerwca 2012

Strona 61


Stado ptaków o białych szczupłych ciałach, oraz dużych pełnych gracji skrzydłach, przeleciało opodal. Ilias wstał i odsunął się od krawędzi. Zimno sprawiało, iż blizny na jego plecach zaczęły boleć, ale za to powietrze było czyste, świeże tak jak u zarania dziejów.
-Wiesz gdzie jesteśmy?

Gerard potrząsnął głową.
-Nie mam pojęcia. Wiem, że jesteśmy gdzieś w twoim świecie, ale to tyle, co mogę powiedzieć.

-Trochę to przypomnia Port w Ścianie, jakby wybudował to ten sam lud. - zauważył Ilias, potem zdał sobie sprawę, iż sam nie może powiedzieć dlaczego tak uważa. Kiedy Gerard spojrzał na niego wyczekująco, wykonał bezradny gest – Dlatego, że jest takie duże, czy coś, nie wiem.

Ale Gerard zmarszczył brwi, przyglądając się komnacie.
-Być może masz rację. To wyraźnie jest magiczny krąg czaru przenoszącego między światami i te symbole pasują tym nowym, które dał nam Arisilde. Choć nie widzę żadnego konkretnego miejsca dla antagonisty -.. Kuli lub kryształu -. Który, by go kontrolował.

Ilias skierował się ku tylnej ścianie, zwalniając swe kroki by pozwolić swym oczom dostosować się do ciemności. Kamień był tutaj ciemniejszy, co sprawiało że rzeźbienia były mniej widoczne.
Gerard zatrzymał się, podążając opuszkami pasków po skupisku podniszczonych czasem znaków. Idąc wzdłuż krzywizny ściany, Ilias poczuł słaby powiew powietrza płynący od przejścia zanim jeszcze je zobaczył. Kiedy się zbliżył, zobaczył wąski otwór, położony pomiędzy dwoma filarami. Zatrzymał się w nim, mrużąc oczy. Było ono wyrzeźbione w głąb skały, a przyćmione światło dzienne docierało tutaj przefiltrowane przez szczeliny w skale, oświetlając szerokie przejście otwierające się na większą liczbą pomieszczeń.

sobota, 16 czerwca 2012

Strona 60

Za nim, Gerard zaklął cicho z wrażenia. Ilias zerknął na niego i zobaczył, że czarnoksiężnik nie komentuje widoków. Odwrócił się więc, i spojrzał..

W ścianach nawisu poznaczonych szarymi żyłami , wykuto kwadratowe kolumny, zwężające się łukiem ku górze, gdzie spotykały się tworząc kopułę. Podłoże wygładzone było ludzką ręką, widać było na nim wyrzeźbione dziwne symbole - Ilias odsunął się od znaków wyrytych w kamieniu, zdając sobie sprawę, że należały one do klątwy przenoszącej przez światy i stanowiły część dużego kręgu.

-Wszystko w porządku-powiedział Gerard, choć brzmiał jakby był trochę przytłoczony. Przyglądał się symbolom z kulą schowaną pod pachą.
-To nie... nie powinno nam zaszkodzić jeżeli tego dotkniemy.

Ilias odetchnął, kiwając głową. Rozejrzał się po występie skalnym podążając wzrokiem za linią kolumn.
-Patrz, tu jest odłamane -Prawej ścianie brakowało w całości ostatniej kolumny, inna była tylko poszarpanymi szczątkami.
-Koniec komnaty jest ścięty - Ostrożnie ominął kręg z przekleństw i pokonał odległość do końca półki, by spojrzeć bezpośrednio w dół. Stąpając ostrożnie, podszedł do krawędzi uważając czy ta się nie zapadnie. Usiadł na piętach, pochylając się, aby zobaczyć poniżej szaro-zieloną powierzchnię rzeki.

-Mój Boże, tak – powiedział Gerard, który podążył za nim – jeżeli te kolumny były w równej proporcji, to przynajmniej pół konstrukcji znajdowało się nad wodą.

-Może nawet więcej – Ilias daleko na dole mógł dojrzeć wielkie fragmenty kamienia wystające ponad powierzchnię wody wzdłuż całego kamienistego brzegu, każdy z nich w wartkiej wodzie tworzył pieniące się biało fale i wiry. Jeżeli tyle kamienia spadło na brzegi, to nie do określenia było, jak dużo zaśmiecało głębsze wody pośrodku nurtu rzeki.

czwartek, 14 czerwca 2012

strona 59

Stanął obok Gerarda w środku kręgu, świadomy iż oczy wszystkich spoczywają na nim. Giliead poszli za nim do sali balowej i stanął obok Tremaine. Teraz, z założonymi rękoma, patrzył na niego z niepokojem.

Gerard rozejrzał się, złożył papiery i starannie schował je w płaszczu.
-Gotowy?- zapytał. Wyglądał tak, jakby po prostu chciał mieć to już za sobą. Ilias czuł to samo. Skinął głową.
Nicholas powiedział po Rieńsku - Powodzenia, panowie.

Ilias był przygotowany, na upadek w wodę. Za każdym razem kiedy przechodził przez klątwę przenosząca przez światy w pobliżu była woda. Czasami bardzo zimna woda. Kula rozbłysła na niebiesko i zaczęła się kręcić, pokój zniknął. Jego żołądek podskoczył od nagłego szoku kiedy poczuł jak podłoga znika spod jego stup. Chwilę później wylądował na twardym kamieniu, zataczając się starał się zachować równowagę i utrzymać się na nogach.

Z walącym sercem, Ilias rozejrzał się dziko, sięgając do rękojeści miecza. Byli na zewnątrz, w szarym świetle dziennym, pod częściowym zadaszeniem o strzeliście wysokiego nawisu skalnego. W pobliżu nic się nie poruszało, oprócz Gerarda, chwiejnie wstającego na nogi kilka kroków dalej.

Upewniwszy się, że nie są martwi ani nic nie czai się by na nich wyskoczyć, Ilias wziął głęboki oddech i dokładnie przyjrzał się temu miejscu.


Półka, na której stali ciągnęła się jakieś pięćdziesiąt kroków poza osłonę gigantycznego zwisu, kończąc się postrzępionym urwiskiem, za którym był wspaniały widok na zachmurzone poranne niebo, oraz ściany kanionu. Na szczycie poszarpanych klipów dojrzeć można było ciemno zielony pas lasu dokładnie naprzeciwko wąwozu, w którego górę i dół kępy zieleni trzymały się skał, wszystko spowite w pasmami mgły. Powietrze było świeże i zimne, huk spadającej wody odbijał się echem od skały. Ilias podszedł wystarczająco blisko, aby zajrzeć za krawędzi i zobaczył, potężną rzekę płynąca kilka długości statków poniżej. Dalej, przy końcu kanionu kilka olbrzymich wodospadów, karmiło ją swoją wodą. Woda spadająca kaskadami z dramatycznie dużej wysokości rozpryskiwała się w majestatyczną mgiełkę. Pomimo zachmurzonego nieba, był to piękny widok, ciemna zieleń przeciw szarej skale, kłębiąca się na biało rozpędzona woda.


niedziela, 10 czerwca 2012

strona 58



-Albo kula ma w środku boga albo nie. I albo jej wierzymy, albo nie - powiedział Ilias, głosem pełnym irytacji. - Jeśli masz jakiś inny pomysł, to chciałbym go usłyszeć.

Giliead skrzywił się. -Dlaczego to robisz?
Ilias wziął głęboki oddech, starając się rzeczywiście odpowiedzieć na pytanie i zignorować władczy ton głosu przyjaciela.
-Jeżeli nic nie zrobię to zwariuję. Jedyną przydatną rzeczą jaką byłem w stanie zrobić dzisiaj była pomoc w oczyszczeniu podłogi. - Potrząsnął głową z frustracją, po czym wzruszył ramionami. -Poza tym, on nie może iść sam. Jeśli to coś zabierze nas w sam środku placówki Gardier..
Giliead gestykulował zirytowany.
-Nie zauważyłeś, że jest czarnoksiężnikiem? Potrafi dbać o siebie." I

lias popatrzył na niego, a potem powiedział przez zaciśnięte zęby:
-Więc jestem bezużyteczny. Ale i tak pójdę.

-Hej, to nie oto mi... - Ilias przerwał mu trzaskając drzwiami, udało mu się podczas tego procesu zahaczyć nimi z impetem o Glieada.

Poszedł w dół korytarza z powrotem do sali balowej, gdzie wszyscy byli zebrani. Gerard stał teraz wewnątrz kręgu z klątw, trzymając boga w kuli pod pachą, wciąż czytał z garści papieru, który trzymał w drugiej ręce.
-Hej – Tremaine, kiedy przechodzi, złapała go za pendent, zmuszając go do zatrzymania się lub uduszenia. Marszczyła brwi, ale zamiast powiedzieć, to co myślał, że powie, wyciągnął się ku niemu i pocałowała. Pocałunek pogłębił się do tego stopnia że ich zęby spotkały się, potem wypuściła go. Nic nie powiedziała, ale w tej chwili nie musiała. Wiedział, że Pasima miała rację, że nie może żyć w świecie Tremaine, i to co było między nimi zostało zrodzone z tego co wspólnie razem przeszli. Potrafił sam sobie się przyznać, że wciąż nie wiedział, co to tak naprawdę było między nimi. A teraz musiał pójść i nie dać się zabić.

sobota, 9 czerwca 2012

strona 57


Teraz, gdy decyzja została podjęta, Ilias był niecierpliwy, aby mieć to już za sobą.
-Nie powinniście poświęcić na to więcej czasu? - zapytała Florian, patrząc, jak Gerard stał w pobliżu kręgu .Czarnoksiężnik ciągle przeglądał swoje notatki, jednakże miał już włożony płaszcz, najwyraźniej jedyny środek ostrożności jaki miał zamiar przedsięwziąć. Pozostali mężczyźni czekali na niego, z wyjątkiem Giarena, który wciąż używając mówiącego magicznego pudełka rozmawiał z Nilesem. Florian zwróciła się trochę rozpaczliwie do Iliasa.
-Aby poczynić więcej przygotowań?
-Na przykład? - Ilias zarzucił pendent przez ramię i sprawdził czy miecz dobrze leży w pochwie. Z tego co Gerard powiedział, oraz własnego doświadczenia, wiedział że albo wszystko pójdzie dobrze i będą szybko z powrotem, albo natychmiast stanie się bardzo źle.

Tremaine chodząc niecierpliwie, złożyła ramiona. Jej dłonie przeczesywały włosy, wprowadzając je w taki nieład, iż wyglądały jakby przed chwilą wyszła z łóżka - co sprawiło iż naszła go ochota by być w łóżku, z nią, w te chwili.
-To doprowadzi mnie do szaleństwa - powiedziała, brzmiąc bardziej na złą niż na cokolwiek innego.
-Teraz wiesz, jak się czuliśmy, kiedy robiliście pierwszy eksperyment z Gerardem - Florian powiedziała ostro.

Tremaine była niewzruszona. - Tak, to dlaczego zawsze to ja idę. Wtedy nie muszę czuć się w ten sposób.

Giliead stał przy łokciu Iliasa promieniującym rosnąca niecierpliwością. Wreszcie powiedział: -Muszę z tobą porozmawiać.
-Ale ja nie...Hej! - Giliead chwycił go za rękę i wciągnęli go do zimnego korytarza, następnie przez pierwsze otwarte drzwi do jednej z pustych sypialni. Ilias uderzył w drzwi i chwycił je, zapierając się nogami.

-Co? - zażądał, wyszarpując rękę z jego objęć.

Giliead oparł ręce na biodrach, i spojrzał na niego.
-Nie wiesz, gdzie to coś cię zabierze. Pomyśl o tym co stało się ostatnim razem …

środa, 6 czerwca 2012

strona 56


Ander okrążył go niecierpliwie. - Nie rozumiesz zaklęcia. Nie masz najmniejszego pojęcia, co się dzieje, gdy... - Ilias prychnął drwiąco.
-A ty wiesz? - zapytał. Wykonał ręką zapraszający gest - Wyjaśnij nam zatem.

Nie będąc pewną z którym z nich chciała się kłócić, Tremaine zauważyła:
-Hej, zrobiłam to więcej razy niż was obydwu razem wziętych.
-Dzieci, spokój – warknął Nicolas. W nagłej, wywołanej zaskoczeniem, ciszy podniósł brew w ironicznym komentarzu i powiedział:
-Posłuchajmy Gerarda, dobrze?

Gerard spojrzał w sufit, jakby prosząc go o dodatkowe pokłady cierpliwości.
-Idę, bo jestem czarodziejem i to raczej pomoże mi w powrocie.
-Ale mogłem - Florian zaczęła.
-Nie – powiedział Gerard, zatrzymując na niej spojrzenie rzucone ponad oprawkami okularów. Florian mogła wykorzystać kulę, by użyć kręgu, ale jej wyniki nie zawsze były idealne.
-Doceniam propozycję, lecz nie.

Kiedy Florian ustąpiła niechętnie, Ander wtrącił:
-Oczywiście, ale będziesz potrzebował kogoś ... - Gerard jednak nie pozwolił by mu przerywano.
-I przyjmuję ofertę Iliasa, będzie mi towarzyszył.
-i ja też - Tremaine dodała, zaniepokojeni faktem, iż może zostać pominięta. To nie byłoby fair. Przechodzenie przez dziwne kręgi było jednym z jej niewielu osiągnięć.
-Nie - Gerard odparł.- Chcę ograniczyć pierwszą wyprawę do minimum.

Pierwszą wyprawę? Teraz to Gerard był szalonym optymistą, zakładając, że będzie następna.
-Ale ja zawsze idę. To ... przynosi szczęście - Tremaine dokończyła samo-świadomie kiedy wszyscy zaczęli się na nią patrzeć.
-Nie tym razem - Gerard powiedział stanowczo.

****

wtorek, 5 czerwca 2012

strona 55

Florian pokiwała głową, wyglądając na nieco bardziej obudzoną.
-To ma sens. Każdy z kręgów znajduje się w innej lokacji, więc prowadzi do innych miejsc w świecie docelowym. Założę się, że ten na Ravennie zmienia się kiedy statek się porusza. Dlatego inaczej wyczuwałbyś go tutaj w Porcie Kapistown, niż w tedy kiedy przyglądaliśmy się mu podczas podróży w twoim świecie.

-Dobrze- Tremaine złożyła ręce – więc musimy go przetestować – wszyscy wiedzieli, że testowanie oznaczało iż muszą go użyć – wysłać kogoś na drugą stronę. Instytut Villera przeprowadził kilka nie udanych prób na swym pierwszym kręgu, zanim w koncu zadziałał. Oczywiście, zawiniły wadliwie skonstruowane kule zabijając przy okazji czarodziei biorących udział w eksperymencie, a nie sam krąg. Jednakże z jakiegoś powodu w tym momencie nie uważała tego za szczególnie pocieszające.

-Takie eksperymenty, jeżeli sobie przypominasz, bywały nieco kosztowne – Zauważył Ander sucho.
-Tak, Ander, dziwnym trafem pamiętam jak Riardin umierał na moich oczach, kiedy jego kula wybuchła w eksplozji eteru. – powiedział Gerard, wciąż z roztargnieniem rozglądający się za swymi porozrzucanymi notatkami. – mimo wszystko, sam przeprowadzę ten eksperyment.

-Nie jestem pewien czy jest to mądre rozwiązanie? – Nicholas powiedział przyglądając się z śladem troski – Jeżeli Arisilde próbował przekazać nam sposób w jaki został uwiezionym w kuli, a ten krąg ma z tym coś wspólnego…
-No dobrze – Tremaine spojrzała na Gerarda, przerażona. Nie pomyślała o tym. – Nie powinieneś iść, Gerard.

Florian wstała zatroskana – Ona ma rację , Gerad. Są rzeczy niebezpieczne i są rzeczy niebezpiecznie.
-Ja pójdę - powiedział nagle Ilias.
-Nie, nie pójdziesz – powiedziała Tremaine, zaskoczona, w tym samym momencie Giliead, z oszołomieniem w głosie powiedział:
-Co?

Ander wystąpił do przodu, tak jakby nikt nic nie powiedział
-Ja jestem najbardziej oczywistym wyborem.
-Dlaczego? – zapytał się ilias, rzucając mu spojrzenie – Zrobiłem to więcej razy niż ty.