piątek, 11 stycznia 2013

strona 82


Tremaine sądziła, że nie ma głowy do polityki, ale to brzmiało ... niepokojąco. Poczuła jak nieprzyjemne ucisk pojawia się w jej brzuchu. Nie miała żadnego szczególnego zaufania do hrabiego Delphane, ale był doradcą królowej, był również, odkąd tylko pamiętała, zaangażowany na wyższym szczeblu Ministerstwa, wiedziała kim jest. Nie chciała, by ktoś, kto nie ryzykował na
Ravennie podejmował decyzje, za tych, którzy ryzykowali.

- Czy jest jakiś powód, z którego nie może odmówić widywania się z nim?
- W tym momencie, nie może sobie pozwolić na to by go obrazić. Ona nie jest koronowaną księżniczką. O ile mi wiadomo- Usta Lady Aviler zacisnęły się a jej wyraz twarzy sposępniał.

Czyli ani słowa z Parscji pomyślała Tremaine, czując się  coraz bardziej jakby. Mieli bezpiecznie sprowadzonego spadkobiercę, więc nie powinno mieć znaczenia, to czy królowa i książę przeżyli czy nie, ale Tremaine odkryła, że po tym jak przez całe życie uważała się za osobę co najwyżej apolityczną, teraz bała się  zmiany gorzej niż czegokolwiek. Było ich bardzo wiele, a wszystkie na gorsze.
-Czy chcesz bym powiedziała Nicholasowi, żeby się zajął Lordem Chandre?

Lady Aviler uniosła brew i powiedział z przekąsem:
-  Dobry Boże, dziecko, to nie było subtelne. Nie, po prostu powiedz mu, że Chandre był się z nią ​​zobaczyć.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz