Tremaine sądziła, że nie ma głowy do polityki, ale to brzmiało ... niepokojąco. Poczuła jak nieprzyjemne ucisk pojawia się w jej brzuchu. Nie miała żadnego szczególnego zaufania do hrabiego Delphane, ale był doradcą królowej, był również, odkąd tylko pamiętała, zaangażowany na wyższym szczeblu Ministerstwa, wiedziała kim jest. Nie chciała, by ktoś, kto nie ryzykował na
Ravennie podejmował decyzje, za tych, którzy ryzykowali.
- Czy jest
jakiś powód, z którego nie może odmówić widywania się z nim?
- W tym momencie, nie może sobie pozwolić na to by go obrazić. Ona nie jest koronowaną księżniczką. O ile mi wiadomo- Usta Lady Aviler zacisnęły się a jej wyraz twarzy sposępniał.
- W tym momencie, nie może sobie pozwolić na to by go obrazić. Ona nie jest koronowaną księżniczką. O ile mi wiadomo- Usta Lady Aviler zacisnęły się a jej wyraz twarzy sposępniał.
Czyli ani słowa z
Parscji pomyślała
Tremaine, czując się coraz
bardziej jakby. Mieli bezpiecznie
sprowadzonego spadkobiercę, więc nie powinno mieć
znaczenia, to czy królowa i książę
przeżyli czy nie, ale Tremaine odkryła, że po tym jak przez całe
życie uważała się za osobę co najwyżej apolityczną, teraz bała się zmiany gorzej
niż czegokolwiek. Było ich bardzo wiele, a wszystkie na
gorsze.
-Czy chcesz bym powiedziała Nicholasowi, żeby się zajął Lordem Chandre?
Lady Aviler uniosła brew i powiedział z przekąsem:
Lady Aviler uniosła brew i powiedział z przekąsem:
- Dobry
Boże, dziecko, to nie było subtelne. Nie, po prostu powiedz mu, że Chandre był się z nią zobaczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz