niedziela, 11 marca 2012

Strona 51


W tym momencie do kuchni przywędrował również Giliead. Oparł się o blat kredensu i obserwował Tremaine przez chwilę w ciszy. Po czym powiedział:
-Jesteśmy im winni gościnę. Nic nie mogę z tym zrobić.
Dawało się wyczuć chłód w powietrzu. Tremaine poczuła chęć rzucenia jakiejś uwagi, ale udało się jej powstrzymać, udając że jej cała uwaga skupiona jest na dziwnym młynku do kawy. Znała obydwu mężczyzn na tyle długo, iż wiedziała, że albo od razu pogodzą się z zaistniałą sytuacją, albo pobiją się i od razu pogodzą z sytuacją.

Ilias spojrzał na niego ostro – Czy mówiłem że masz?

Gilead odwzajemnił jego spojrzenie – nie – zdawał się przez chwilę zmagać z samym sobą, po czym przyznał. - Kiedy wrócimy, to może pomóc w konfrontacji z radą, jeżeli uczciwie opowiedza o wszystkim co zaszło. Dzięki temu wszystko pójdzie łatwiej dla Matki i Halin, a także dla ciebie.

Ilias potarł twarz, wyglądając jakby cała jego irytacja nagle wyparowała, a on stał się na powrót tylko zmęczony.
-A, czy tobie w czymś to pomoże?


Giliead wyglądał na zaskoczonego, tak jakby wcześniej nie rozważał tego aspektu – Nie widzę w jaki, by mogło. - powiedział szczerze.

Ilias zaklął, zeskoczył z kredensu i wyszedł, trzaskając drzwiami. Giliead, ze smutkiem patrzył jak przyjaciel wychodzi, Tremaine skrzywił się ze współczuciem.
-Czy naprawdę będzie aż tak źle?" spytała, z rezygnacją odkładając młynek do kawy.

Wziął głęboki oddech.
-Albo okaże się, że będzie tak źle jak myślimy, albo okaże się że to nic poważnego. Nie da się powiedzieć, do puki tam nie wrócimy. - Spojrzał na nią uśmiechając się ponuro. - Jeżeli tylko wcześniej nie zabije nas oczekiwanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz