środa, 21 marca 2012

Strona 52

Tremaine skinął głową.
-Zwariuje kiedyś od tego czekania – istoty, które Syprianie nazywali bogami nie miały zbyt wielu zasad, przynajmniej na tyle na ile mogła powiedzieć. Nie wydawali moralnych osądów lub oświadczeń, nie odpowiadali na pytania, oprócz tych zadanych przez Naczynia Wybrane, jeżeli dotyczyły magi, lub czarnoksiężników. Ich obecność w jaskini lub dziupli  odstraszała większość niebezpiecznych eterowych istot, które nawiedzały Syprian, wydawało się, iż również łagodzili efekty wrogiej magii. Wydawało się, że nie atakowali czarnoksiężników bezpośrednio, jednakże istniało kilka historycznych przypadków, o których opowiedział Giliead, kiedy czarnoksiężnik postanowił zaatakować boga bezpośrednio, nigdy jednak nie skończyło się dla niego dobrze

Teoria Gerarda, do której przekonywał się Giliead, głosiła, że bogowie sprzeciwiali się tylko wrogim czarom. Właśnie dlatego,na początku  Giliead miał trudności z zobaczeniem strażników oraz innych Rieńskiech czarów ochronnych. Bóg zignorował je i dlatego Giliead nigdy nie nauczył się ich rozpoznawać. Poza tym bóg musiał kiedyś skomunikować się z Arisildem, jeszcze zanim tamten wpakował się w sytuację, w wyniku której został uwięziony w kuli.

Tremaine zwróciła jego uwagę na to już wcześniej, ale czuła się zobowiązana by powtórzyć: -Ale bóg nie miał nic przeciwko Gerardowi czy Florian, a w stosunku Arisilda w kuli, zachowywał się w jakiś sposób przyjaźnie. Nie ingerował w żadne z zaklęć jakie rzucili w Cineth. więc może .... 

-Może- Giliead zgodził cicho.

Tremaine wiedziała, że stara się ją tylko pocieszyć.

-Ale Gerard nie jest naczyniem wybranym. Wiem,wiem -warknęła. Ponownie chwyciłaoporny młynek. -Wy dwaj prostu jesteście pesymistami. Od teraz zamierzam być optymistką.

Giliead prychnął naprawdę rozbawiony. - To naprawdę będzie odmiana. - zabrał jej młynek do kawy. - Do czego usiłujesz użyć tego czegoś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz