czwartek, 9 lutego 2012

Strona 39

Nicolas kiwnął głową, przyglądając się niewielkiemu urządzeniu. Było mniej więcej wielkości piłki do krykieta, zbudowane z miedzianych pasm stanowiących obudowę dla maleńkich kół zębatych i przekładni. Sięgnął, by zdjąć z jej nieco zaśniedziałej powierzchni kropelkę wody, a wtedy niebieskie światło zaiskrzyło głęboko w miedzianych wnętrznościach. Nicolas uniósł brwi:
-Często się tak zdarza?
Gerard przyglądał się twarzy Nicolasa – Tak. On często reaguje na ludzi, których zna.
Nicolas nie zareagował na „on”, przynajmniej w żaden zauważalny sposób. Przyglądał się kuli jeszcze przez chwilę po czym odwrócił się i powiedział w Aeliańsku, języku Gardier,:
-Kalit, idź się pobawić do swojego pokoju.
Chłopiec spojrzał na niego. Kalit znał już kilka słów po Riensku i Syrnamsku i powoli z pomocą Kiasa i innych Syprian uczył się następnych, jednak puki co w każdym z tych języków rozumiał bardzo mało. Gardier wierzyli, że nauka innych języków w jakiś sposób ich poniża, i nawet jeżeli Kalitowi udało się pokonać tą barierę, to i tak brakowało mu prawidłowego nauczania.
-Mogę zabrać te rzeczy ze mną?
-Oczywiście, że możesz zabrać twoje rzeczy ze sobą – Nicolas zaakcentował lekko słowo twoje. Ciężko było przekonać Kalita, że jeżeli cokolwiek dostanie, czy o było ubranie, zabawka czy nawet jedzenie to należy do niego.
Tremaine przyglądała się chłopcu jak z uwagą zbiera karty oraz inne swoje błyskotki.
-Jak sobie radzi? - zapytała Nicolasa po Riensku.
-Tak jak można by było się po nim spodziewać – Nicolas przyglądał się chłopcu, gdy ten wychodził z pokoju – Poproszę jutro Kiasa, by zabrał go z powrotem na Ravennę. Dla jego własnego dobra, nie chce by zobaczył za dużo z tego co będziemy tu robić

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz