wtorek, 28 lutego 2012

Strona 48


Kiedy schodziła po schodach, usłyszała Nicholasa w jednym z pomieszczeń przyległych do holu, zatrzymała się wystarczająco długo, by stwierdzić, że rozmawia z Nilesem przez telefon. Znów. Niles, który musiał, wraz z swą kulą, zostać na Rawennie, by statek, w razie ataku, mógł użyć wrót-światów, dzwonił co pół godziny, korzystając z połączenia statek- nabrzeże. Starał się  pomóc Gerardowi, mimo iż Gerard tego nie potrzebował, wydawało się że uważał iż wszyscy dobrze się bawią podczas jego nieobecności.

Z korytarza dobiegło ją niepewne pukanie do drzwi. Jest środek nocy. A my nie spodziewamy się nikogo, pomyślała ponuro. Fantastycznie. Kidy ciągnęła krzesło z powrotem w stronę drzwi, usłyszała Nicholasa rozłączającego się z Nilesem. Zerkając ostrożne przez świetlik, zobaczyła dwie osoby stojące na ganku. Oświetlało je światło ulicznej latarni. Kiedy je rozpoznała skrzywiła się z rezygnacją.

Odwróciła się i ujrzała Nicolasa i Kiasa stojących w korytarzu. Kias stał z obnażonym mieczem.
-To Kletia i Cimarus. - powiedziała.

Kias wymamrotał coś pod nosem, chowając miecz, wycofał się w głąb korytarza. Tremaine zeskoczyła z krzesła i odstawiła je na bok.
-Kias-zapytała ostro. -Skąd oni wiedzieli, gdzie jesteśmy?"

- Powiedziałem Gyan - przyznał od drzwi do salonu.

Nicholas spojrzał na niego kwaśno. Tremaine ścisnęła grzbiet nosa i pomyślała:
-Gyan musiał postradać rozum.
Powiedziała Kiasowi:
-Idź na górę i powiadom Gilieada o naszych gościach.

Kias skrzywił się, ale ruszył w stronę schodów. Zrezygnowana, Tremaine zwolniła skobel i otworzyła drzwi.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz